Już kilka osobistości znanych z historii Polski przymierzało się do przekopania drogi wodnej, umożliwiającej żeglugę między Zalewem Wiślanym, a Zatoką Gdańską z pominięciem Cieśniny Piławskiej. Miało być poniżej miliarda zł, potem "odrobinę drożej". To bardzo relatywne pojęcie, bo odrobina w tym przypadku oznacza niemal drugie tyle.
Przekop Mierzei Wiślanej pozwoliłby kursować polskim statkom między Zalewem Wiślanym, a Zatoką Gdańską - wodną bramą Polski do morza bałtyckiego - z pominięciem wód terytorialnych Rosji. Jakkolwiek pomysł i jego realizację da się racjonalnie uzasadnić, to trudno tymi słowami określić ponad dwukrotny wzrost kosztów tego przedsięwzięcia.
Nawet pomijając kwestie wpływu realizacji na lokalny ekosystem oraz szereg wątpliwości prawnych, trudno nie ulec wrażeniu, że pomysł nie jest do końca przemyślany, a na pewno projekt dobrze zaplanowany. Szczególnie od strony finansowej. W pierwszej wycenie z marca 2019 Rzecznik Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, Michał Kania, określił kwotę przekopu na 880 milionów złotych.
Dwukrotny wzrost kosztów po cichu
Jak wskazuje posłanka PO, Agnieszka Pomaska, która zainteresowała się drastycznie rosnącymi kosztami inwestycji, o czym pisze Krzysztof Katka z trójmiejskiej Wyborczej. Już w miesiąc po podaniu kwoty Kania mówił o możliwości zwiększenia kosztów o „odrobinę”. Przez rosnące koszty materiałów budowlanych. Tymczasem minister gospodarki morskiej mówi o 1,9 mld złotych.
Kilka dni temu, Ministerstwo w osobie podsekretarz stanu, Anny Moskwy, odpowiedziało na zapytanie posłanki PO. – W połowie 2019 r. rząd zmienił wartość programu „Budowa drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską” i ustalił ją na 1,987 mld zł – czytamy w piśmie.
– W ramach trwającej procedury przetargowej wyłaniania wykonawcy prac budowlanych, dotyczącej I etapu realizacji inwestycji „Budowy drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską”, złożone oferty znacznie przekroczyły przewidzianą w kosztorysie inwestorskim szacunkową wartość wykonania robót – pisze Moskwa.
– Zaistniały wzrost cen wykonawstwa na rynku budowlanym (w tym wzrost cen materiałów i robót budowlanych na rynku budowlanym o około 30 procent w stosunku do roku 2015) miał bezpośredni wpływ na zwiększenie kosztów realizacji przedsięwzięcia
Most obrotowy, kierownice i kilka innych zmian
Zdaniem ministerstwa, wzrost koszów miał być spowodowany rozszerzeniem planów budowy o elementy, nieprzewidziane w projekcie z 2016 roku. Chodzi m.in. o budowę mostu obrotowego w Nowakowie, obudowę brzegów rzeki Elbląg, budowę sztucznej wyspy do odkładu urobku, kierownic zabezpieczających wejście do kanału od strony zalewu, mostów zwodzonych obrotowych w miejsce podnoszonych.
Zdaniem posłanki PO – inwestycja była kompletnie nieprzygotowana, o czym mówiliśmy już wcześniej. Nie było dokładnych analiz i nagle się okazuje, że koszt będzie dwukrotnie większy. Gdzie jest analiza opłacalności tej inwestycji przy koszcie dwóch miliardów? Nie ma. To jest kompletna katastrofa. Rząd za wszelką cenę chce się pochwalić jakąś inwestycją, ale kosztem wszystkich podatników.
Atrakcja turystyczna
Pierwszy etap prac przy inwestycji obejmuje, wycenione na 992 mln złotych, wykonanie 36 ha portu osłonowego wraz z falochronami od strony zatoki. Do tego dochodzi głęboki na 5 m kanał żeglugowy o długości ponad 1,3 km i szerokości dochodzącej do 120 m. Ma powstać też śluza oraz sztuczna wyspa o powierzchni 181 ha, zlokalizowana na Zalewie Wiślanym, a zbudowana z urobku wykopanego przez pogłębiarki.
Od pewnego czasu miejsce budowy Mierzei Wiślanej jest miejscem wycieczek turystów i lokalną atrakcją. Zarówno wśród lokalnej społeczności, jak i odwiedzających wykarczowany pod inwestycję las turystów, zdania są podzielone.
Jedni widzą ten krajobraz, jako symbol potęgi i wstawania Polski z kolan. Inni ubolewają nad kosztami środowiskowymi realizacji projektu przekopu Mierzei Wiślanej. Natomiast wszyscy wydają się być zgodni, co do osobliwości obrazka, jaki można zastać na miejscu budowy.