Urzędy pracy w cały kraju przyjęły już tysiące zgłoszeń od osób, które w straciły pracę od początku pandemii. Ato nie niestety nie koniec – teraz czas na falę zwolnień grupowych. Coraz więcej firm informuje, że rozważa takie ruchy.
Jak informuje „Business Insider” pierwsze zgłoszenia o planowanych zwolnieniach grupowych na skutek pogarszającej się sytuacji ekonomicznej zaczęły wpływać już w marcu.
W kwietniu ich liczba nie zmalała – wręcz przeciwnie. Z wstępnych danych zebranych przez BI z urzędów pracy w całym kraju wynika, że liczba zgłoszeń o planowanych zwolnieniach grupowych w ciągu pierwszych dwóch tygodni kwietnia wyniosła już tyle, ile w całym marcu.
– Inglot zgłosił wprawdzie tylko jedną osobę, której chce wręczyć wypowiedzenie, ale w Zjednoczonych Przedsiębiorstwach Rozrywkowych na liście znalazło się 115 nazwisk, a w przypadku Elektrobudowy aż 495 w całej Polsce – czytamy w BI.
Jaka tarcza, taka fala zwolnień
– Przyjaciel od blisko 20 lat budował firmę eventową. Uznaną na rynku multimediów. Właśnie wysłał mi sms „zwolniłem wszystkich”. Aż serce ściska... – pisał pod koniec marca na Twitterze Arkadiusza Myrcha.
Niestety, nie był to incydentalnych ruch, a początek lawiny decyzji podejmowanych przez polskich przedsiębiorców. Ostatni dzień marca przyniósł lawinę zwolnień. Jak czytam w Wyborcza.pl, wszystkich pracowników zwolniła firma eventowa Art4Media. Wielu pracownikom za współpracę podziękowała też ITAKA czy Wakacje.pl. Zwolnienia grupowe zapowiedzieli też Kross i Romet. Podobny los czeka załogę producenta rajstop i skarpet Syntex czy meblarskiego giganta BRW.
– Dzisiaj ostatni dzień miesiąca, który dla tysięcy pracowników i ich rodzin będzie wyjątkowo bolesny. Zwolnienia stają się faktem. Oferta rządowa jest dla wielu firm tylko iluzoryczna. Jeżeli nie podejmie się odważniejszych działań, nie unikniemy dramatu w gospodarce – napisał na Twitterze Arkadiusza Myrcha.
Wszystko przez rządową tarczę
Dlaczego? Tarcza antykryzysowa niestety wbrew nadziejom firm okazała się sitem, jak mówią Pracodawcy RP, czy tamą, jak nazywa ją Koalicja Obywatelska. Efekt? Jak informowaliśmy w INNPoland.pl, 55 proc. pytanych firm już dziś bardzo poważnie odczuwa skutki pandemii. 69 proc. planuje redukcje zatrudnienia, a 47 proc. powiedziało, że na pomoc państwa może poczekać maksymalnie 3 tygodnie, potem zacznie zwalniać pracowników.
W najgorszej sytuacji są firmy z sektora MSP. Mali przedsiębiorcy z powodu koronawirusa z dnia na dzień stracili swoje dochody. Nie mogą pracować, a muszą ponosić koszty swoich działalności, tzn. płacić czynsze czy pensje pracownikom. Martwią się o siebie i swoich pracowników.