Propozycja, aby wysokość stawki za wywóz śmieci w stolicy zależna była od ilości zużytej wody została uchylona przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Plany te trafią do dalszej analizy.
Warszawski ratusz proponował, aby opłaty za wywóz śmieci dla nieruchomości zamieszkałych naliczane były w oparciu o zużycie wody. Zamiast obowiązującej teraz opłaty ryczałtowej, od lipca warszawiacy płaciliby 12,73 zł za 1 m sześcienny zużytej wody.
Rada miasta miała zająć się tym projektem na dzisiejszym posiedzeniu, jednak w ostatniej chwili został on uchylony przez prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego.
Bałagan w przepisach
Jak podaje za PAP Radio Zet, powodem tego zamieszania jest złożenie przez radnych Koalicji Obywatelskiej projektu zakładającego wyłączenie z systemu gospodarki odpadami nieruchomości niezamieszkałych. Ma ona naprawić skutki przeprowadzonej "w chaotyczny sposób" nowelizacja przepisów o segregacji śmieci w lipcu 2019 r.
– Obecnie firmy płacą rażąco niskie stawki za gospodarkę odpadami komunalnymi, ponieważ blokuje to ustawa. Stawka została ustalona na poziomie, który nie pokrywa faktycznych kosztów obsługi tych nieruchomości, przez co resztę kosztów ponoszą mieszkańcy Warszawy – tłumaczyła rzeczniczka prasowa stołecznego ratusza Karolina Gałecka.
Jak zapewniła, "stolica ponownie przystąpi do analiz wysokości opłat za gospodarkę odpadami, aby mieszkańcy mogli rozliczać się według metody od ilości zużytej wody".
Ustawa śmieciowa w praktyce
Nowelizacja przepisów dotyczących segregacji śmieci weszła w życie we wrześniu 2019 r. Tzw. ustawa śmieciowa wprowadziła w budynkach wielorodzinnych zbiorową odpowiedzialność za segregowanie. Oznacza to, że jeden sąsiad, który nie ma ochoty zawracać sobie głowy segregacją, może podnieść ceny w całym bloku.
Działania wymierzone w mafię śmieciową rykoszetem uderzyły jednak także w uczciwych przedsiębiorców i zwykłych obywateli. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, na samorządy oraz instalacje komunalne (spalarnie czy kompostownie) nałożono nowe obowiązki, których realizacja słono kosztuje. A przecież rosną też ceny prądu i pracy.
Od grudnia obowiązują przepisy nakładające na instalacje komunalne obowiązek posiadania kosztownego, całodobowego monitoringu ze specjalistycznymi kamerami na podczerwień. Urządzenia muszą mieć opcję rozpoznawania twarzy i zapis 24h. Kary za brak monitoringu zaczynają się od 5 tys. złotych.
Do tego spalarnie są oblegane. Pozbycie się frakcji kalorycznej odpadów po sortowaniu i odpadów zmieszanych kosztuje nie jak niedawno 50 zł, ale już ponad 500, a dochodzi do 800 zł za tonę.