Wiele osób umiera w domu nie z powodu Covid-19, ale ponieważ nie mogą lub nie chcą korzystać z systemu opieki zdrowotnej. Świat traci miliardy, ludzie tracą pracę i nadzieję. Co gorzej, narasta bezprecedensowa inwigilacja społeczeństwa.
Coś zaczyna się zmieniać. Wygląda na to, że Europa zaczyna budzić się po ciężkim kacu, jaki zafundowała jej pandemia i zastanawia się czy jej reakcja była właściwa. Największa europejska gazeta, niemiecki Bild, napisała niedawno, że blokada Covid-19 była „ogromnym błędem”. Podobnych głosów szybko przybywa.
Krytycy zamknięcia twierdzą, że w czasie kryzysu publicznego zabrakło im prawa do „ostrzegania, zwątpienia i wymiany zdań”, zwłaszcza w przypadku tłumienia podstawowych praw obywateli. I że kosztowało to wszystko miliardy, które długo jeszcze będziemy spłacać.
Prof. Klaus Püschel, patolog i kierownik Instytutu Medycyny Sądowej szpitala uniwersyteckiego w Hamburgu, argumentował, że „w końcu COVID-19 jest chorobą wirusową, taką jak grypa, która w większości przypadków jest po prostu nieszkodliwa”.
– Ważne jest, by spojrzeć na konsekwencje epidemii, aby sprawdzić, czy COVID-19 naprawdę był przyczyną śmierci. Spośród około 180 zmarłych z koronawirusem, których zbadaliśmy, wszyscy cierpieli z powodu wcześniej istniejących ciężkich stanów i nie byli dziećmi ani nastolatkami – zauważył.
Zwolnienie blokady
Prof. Stefan Homburg z Uniwersytetu w Hanowerze, były doradca rządu federalnego, również uważa, że oficjalne dane z Niemiec wykazały, że blokada nie była uzasadniona.
– We Włoszech epidemia koronawirusa była gorsza niż epidemia grypy, w Niemczech była mniej dotkliwa. Przy blokowaniu kraju rządy federalne popełniły ogromny błąd – powiedział Homburg Bildowi.
I wezwał do natychmiastowego zwolnienia blokady, mówiąc. – Puste stadiony piłkarskie czy restauracje nie przydadzą się nikomu – twierdzi.
Hans-Jürgen Papier, były prezes Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, stwierdził z kolei, że debata była zbyt ograniczona, a interwencja państwa posunęła się za daleko.
– Równowaga między ochroną życia i zdrowia z jednej strony a ochroną dóbr konstytucyjnych z drugiej. Powinna była odbyć się szersza i bardziej szczegółowa debata parlamentarna i publiczna. Konsekwencje i interwencje były zbyt duże – ocenił.
Julian Nida-Rümelin, były minister kultury Niemiec powiedział z kolei, że statystyki są wykorzystywane do wywoływania strachu.
– Dzięki COVID-19 codziennie pojawiają się nowe, ogromne liczby, co nas przeraża i wprawia w zakłopotanie. Liczby te należy zrozumieć, pytając ile osób dziennie umiera w Niemczech ogółem? Ile ma zawał serca? Ile ma raka? A ile COVID-19? – pyta.
Europejski chaos, a model szwedzki
Inni komentatorzy wskazywali na szwedzki model radzenia sobie z pandemią, w której śmiertelność nie przekracza specjalnie tej z innych krajów europejskich, ale gospodarka nie została całkowicie zamknięta i zduszona.
Wpływowy Der Spiegel informuje, że Niemcy są głęboko podzielone w kwestii zniesienia blokady. Gazeta pisze, że publiczne demonstracje przeciwko ograniczeniom odbywają się z lewej i prawej strony, a „podział stworzony przez koronawirusa biegnie przez cały kraj”.
– Nie sądzę, aby ciągłe blokowanie było proporcjonalne do tego, co się dzieje – mówi pneumolog z Bochum, Santiago Ewig, główny lekarz w Ruhr Thoracic Center.
– Mamy wielkie szkody uboczne o nieprzewidzianych konsekwencjach w całym naszym społeczeństwie - ekonomiczne, kulturowe, psychologiczne i problemy pacjentów leczonych z powodu innych niż koronawirus – dodał.
Chaos opanował w marcu i kwietniu cały kontynent, nawet bogata Szwajcaria zasłynęła obrazkami, na których widać kolejki po darmową żywność. Wiele tamtejszych zakładów zamknięto i skrócono czas pracy, przez co szacowane straty spowodowane pandemią zbliżają się do 33 miliardów franków, tylko w ciągu trzech miesięcy.
Dania już otrzeźwiała i zaczyna żałować nadmiernej blokady, na którą nie zdecydowała się sąsiednia Szwecja, o czym pisaliśmy niedawno w INNPoland.pl.
Coraz powszechniejsze są głosy, że całkowite zablokowanie kraju było niepotrzebne. Dania przywróciła już normalną pracę szkół, a życie wraca do normy.
Wysoki koszt koronawirusa
Najnowsze szacunki ekonomistów z Asian Development Bank wskazują, że pandemia koronawirusa może kosztować światową gospodarkę od 5,8 do 8,8 bln dolarów - pisaliśmy w INNPoland.pl. To ponad dwukrotnie więcej niż organizacja przewidywała na początku kwietnia.
Bank ocenia, że gospodarczy koszt koronawirusa na całym świecie może wynieść od 5,8 do 8,8 bln dol., co stanowi od 6,4 do 9,7 proc. światowego PKB. Obydwa szacunki oparte są na długości ograniczeń w poruszaniu się i prowadzeniu interesów: niższa kwota zakłada, że zniesione będą po trzech miesiącach, a z kolei wyższa przewiduje pół roku restrykcji.
Polski PKB spadł w pierwszym kwartale o 0,5 proc. w porównaniu z czwartym kwartałem 2019 roku i wzrósł o 1,9 proc. w zestawieniu z pierwszym kwartałem 2019 roku
W kwietniowej aktualizacji programu konwergencji rząd prognozował spadek PKB w 2020 r. o 3,4 proc., a Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewidywał, że PKB spadnie nam o 4,6 proc. w tym roku i wzrośnie o 4,2 proc. w 2021 r.
Nasz wynik wypada w miarę nieźle w porównaniu z innymi krajami Europy. Niedawno podawaliśmy, że produkt krajowy brutto Wielkiej Brytanii spadnie o 14 proc. w tym roku, po bezprecedensowym spadku o ponad 25 proc. w drugim kwartale.
Bieda, inwigilacja, refleksja
Obecny kryzys wykorzystano także do wprowadzenia światowych instrumentów monitorowania ludzi na niespotykaną do tej pory skalę. System śledzi nasze podróże, płatności, a nawet kontakty prywatne i dane biometryczne, które w każdej chwili mogą być wykorzystane.
I już ponad 100 organizacji zajmujących się prawami człowieka i wolnościami obywatelskimi ostrzegło, że świat ślepo zmierza w stronę totalnej inwigilacji i kontroli.
W Niemczech czy Francji wielu dziennikarzy zastanawia się, jak mogli tak zupełnie bezwolnie poddać się zbiorowej histerii i rządowej propagandzie, choć wykonują zawód mający być z natury niezależny i krytyczny.
Debata w USA
Alex Berenson, były reporter New York Timesa i krytyk reakcji polityki publicznej na pandemię COVID-19, powiedział, że wierzy, że USA spojrzą wstecz na „strategię blokowania” koronawirusa jako na kolosalny błąd.
– Wirus wydaje się mniej niebezpieczny niż sądziliśmy, że był miesiąc temu – powiedział Berenson w Fox Nation. – Ale dewastacja gospodarcza i społeczna wydają się obecnie większe niż nawet najgorsze prognozy sprzed miesiąca – dodał.
Berenson wzywa polityków w USA do odwrócenia niektórych aspektów strategii blokowania, ponieważ twierdzi, że stało się jasne, że reakcja na COVID-19 jest potencjalnie bardziej szkodliwa niż sam wirus.
– Myślę, że podjęto bardzo agresywne działania miesiąc temu, niekoniecznie zastanawiając się nad tym, jakie będą ich konsekwencje gospodarcze lub społeczne – powiedział.
I dodał, że pojawia się coraz więcej dowodów na to, że "zareagowaliśmy zbyt surowo, że być może powinniśmy byli podjąć mniejsze kroki i zobaczyć, co się stanie, zanim dotarliśmy do miejsca, w którym jesteśmy".
Prawda jest też taka, że może być obecnie trudno, zarówno dla polityków, jak i dla instytucji zdrowia publicznego, uznanie tego co się stało, przyznanie do paniki i prowadzenie dalszych spraw w rozsądny sposób.
W Stanach Zjednoczonych liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych tylko w ciągu 5 tygodni wzrosła do ponad dwudziestu sześciu milionów, co jest liczbą niespotykaną od czasu Wielkiego Kryzysu w 1929 r. Takie były początkowe efekty zamknięcia.
Polska w ruinie?
I jeszcze słowo o konkretnych danych. Lub długach, bo tempo zadłużania państwa jest ostatnio zatrważające. Tylko w pierwszym kwartale 2019 roku nasz dług wzrósł o blisko 22 mld zł, a każdego dnia Polska zadłużała się na 232 nowych mln zł przez co przekroczyliśmy już łącznie bilion złotych zadłużenia.
– 2018 rok aż 14 państw UE zakończyło na plusie, bez deficytu budżetowego. A nasz deficyt wyniósł ponad 10 mld zł. Rząd zmarnował lata koniunktury gospodarczej. Nie przygotował państwa i jego instytucji do tego, aby skutecznie ochroniły obywateli w czasach kryzysu – mówił w Onecie Krzysztof Hetman z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Hetman zwrócił też uwagę na marnotrawstwo i wydatki w poszczególnych instytucjach. W Kancelarii Premiera dwukrotnie wzrosły koszty funkcjonowania w porównaniu do 2015 r. Ministerstwo Sprawiedliwości wydaje trzykrotnie więcej pieniędzy niż w 2015 r.
W przypadku terminów spraw sądowych, to jeszcze przed pandemią czas oczekiwania wydłużył się aż o 30 proc. W tej chwili opóźnionych jest 500 tys. spraw sądowych - to także efekt pandemii i złego zarządzania systemem.
Obecny kryzys wynikający z zamknięcia (choć samego wirusa absolutnie nie można lekceważyć) ma na całym świecie wiele różnych twarzy, o których wcześniej nawet nie pomyśleliśmy.