Gdy nie ma innego ratunku, firmy szukają cięć w ludziach. Jak zwalniać, by zachować twarz?
Redakcja INNPoland
27 maja 2020, 13:03·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 maja 2020, 13:03
Przy kryzysie, który nadchodzi, ostatnia zapaść sprzed dekady to trochę zabawa. Wszyscy gorączkowo szukają kosztów do ścięcia, i najczęściej zaczynają cięcia nie od kosztów, tylko faktycznego kapitału - ludzi. Jak szukać oszczędności, a gdy już trzeba zwolnić, to kogo i jak zachować przy tym twarz? To główny temat ostatniego webinaru InCredibles Academy.
Reklama.
Pytanie należy do szalenie trudnych. Dlatego zapowiedź tego webinaru odbiła się szerokim echem w internecie, niektórzy z miejsca krytykowali tematykę jako niemoralną. Niestety, jeśli zamkniemy na coś oczy, nie znaczy, że to "coś" zniknie.
Nad odpowiedzią głowili się Iwona Suchomska, asesor, doradca, CEO, ekspertka od lat związana z branżą HR, a także Maciej Noga, dyrektor zarządzający Pracuj Ventures, współzałożyciel oraz przewodniczący rady nadzorczej Grupy Pracuj. Dyskusję moderował Jarosław Sroka z zarządu Kulczyk Investments, koordynator programu InCredibles.
Koszt czy zasób?
Iwona Suchomska zwróciła uwagę na prosty fakt, o którym zwykle zapominamy, zwłaszcza w tak gorączkowej sytuacji pandemii. - Ludzie to nie koszt, to zasób - stwierdziła kategorycznie.
Maciej Noga zwrócił uwagę, że koszty do ścięcia można znaleźć wszędzie, także w miejscach nieoczywistych. Choćby koszt biura - obecnie zmieniły się realia i granice akceptacji pracodawców dla pracy zdalnej, trzeba zrobić wszystko, co możliwe, zanim posuniemy się do redukcji etatów.
Przytoczył przykład startupu, który w ten sposób - rezygnując z biura - uratował jeden etat. - Zanim posuniemy się do drastycznych i przykrych decyzji, musimy wiedzieć, ze zrobiliśmy wszystko, by zapewnić firmie dłuższy czas do kolejnej rundy - mówił Maciej Noga.
Podkreślił, że ostatni kryzys gospodarczy zaowocował właśnie drastyczną redukcją zatrudnienia, co mocno odbiło się na morale pracowników i wizerunku firm. Zacytował też autora książek Patricka Lencioni, który powiedział: "to, co zrobisz w najbliższych tygodniach, ludzie zapamiętają na całe lata".
Jak zwalniać, by zachować twarz?
- Jeśli miałbym doradzić, jak przeprowadzić redukcję, to kluczowa jest transparentność - mówił. Jeśli redukcja wynagrodzenia, to najpierw redukcja pensji szefów, jeśli zwolnienia, to raz, możliwie bezboleśnie, nie partiami z miesiąca na miesiąc. Kilkukrotnie podkreślił, by po pierwsze - grać z pracownikami w zupełnie otwarte karty, po drugie - wciągnąć ich w proces decyzyjny i wspólne szukanie rozwiązań. - Odpowiedzialność to broń, niewiarygodne, co ludzie są w stanie wymyślić, by ratować firmę - dodał.
Iwona Suchomska zgodziła się, że oszczędności należy najpierw szukać w innych miejscach niż lista wypłat pracowniczych. Zwróciła uwagę, że ogromnie istotna jest nie tylko wspomniana wcześniej transparentność, ale też wyczucie czasu. - Już w momencie, gdy szykujemy plan awaryjny, pracownicy powinni być informowani o jego szczegółach, nie dopiero przy realizacji jego ostatniego kroku - zwolnień - mówiła Iwona Suchomska.
Maciej Noga stanął przed koniecznością odpowiedzi na trudne pytanie. Co zrobić, gdy w styczniu zapowiadaliśmy wzrosty, podwyżki, idylliczny rok, a w marcu ze wszystkiego się wycofaliśmy. Ekspert odparł, że o ile będzie się grało w otwarte karty z pracownikami, większość zrozumie, zgodzi się na wspólne poświęcenie dla ratowania firmy.
- To coś nowego w HR, czego nie obserwowaliśmy przy ostatnim kryzysie, zespołowość, zaproszenie całego zespołu do rozmowy o przyszłości firmy - uzupełniła Suchomska.
Redukcja - wiemy kiedy. Ale kto?
I to kolejne z trudnych pytań. Redukcja - najlepiej w ogóle, a jeśli już - to w ostateczności. Ale gdy redukować, to z kogo zrezygnować najpierw? Maciej Noga przestrzegł przed dużym błędem, jaki często popełnia się w takich sytuacjach, czyli zwalnianie drogich specjalistów. - W przyszłości, jeśli biznes się odbuduje, zostaniemy bez specjalistów, od których to zależy - mówił.
- Najważniejsze, to ustalić jasne kryteria redukcji i wszystkim je przedstawić - dodał Maciej Noga.
Kto bierze rynek? Pracodawca czy pracownik?
To pytanie o krajobraz zniszczeń, gdy pierwszy kurz opada. Jak zauważyła Iwona Suchomska, dotąd mówiło się o rynku pracownika. - Gdyby zapytać o to potrzebnych pracowników, odpowiedzieliby, że to rynek pracownika, lecz gdyby zapytać osoby po 50. roku życia, odpowiedziałyby przeciwnie - mówiła.
- W kilku branżach będziemy obserwować rynek pracodawcy, w pozostałych pracownika. Pamiętajmy po prostu, że piramida Masłowa nieco się zmieniła i ogromnie istotną rolę odgrywa dziś poczucie bezpieczeństwa pracownika - powiedział.