Skutki obecnej pandemii odczujemy wszyscy. Są jednak grupy, które już teraz boleśnie zaznały konsekwencji zamknięcia gospodarki, tracąc zatrudnienie i źródło zarobku. Nie wszystko stracone. Eksperci wskazują, że ważne jest, by ci, którzy teraz zostali bez pracy, nie tracili nadziei i zaczęli działać w celu poprawy swojej sytuacji.
Jak wskazują dane o transakcjach klientów Banku Millennium, największe spadki, bo o ponad 90 proc., odnotowały wydatki na turystykę, hotele, odzież i obuwie. Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista banku, twierdzi, że są to również branże, które najszybciej i najmocniej odczuwają skutki pandemii.
Z kolei brytyjski Instytut Badań Fiskalnych (IFS) jako najbardziej narażone finansowo grupy wskazał osoby młode do 25. roku życia, kobiety oraz pracowników zatrudnionych na nisko płatnych posadach. Duży odsetek osób z tych trzech grup pracuje bowiem w branżach zamkniętych w czasie pandemii - m.in. w sklepach odzieżowych, kwiaciarniach, hotelach, salonach fryzjerskich i kosmetycznych, resortach spa i klubach fitness.
– W niektórych branżach już teraz obserwowane są redukcje zatrudnienia lub obniżenia wynagrodzeń, w innych wstrzymane zostały wcześniej zaplanowane procesy rekrutacyjne. Najwięcej tego typu sytuacji obserwowanych jest w firmach, których podstawowa działalność opiera się na bezpośrednim kontakcie z klientem m.in. w handlu detalicznym - głównie związanym z towarami, które nie są określane jako pierwszej potrzeby - gastronomii czy usługach kosmetycznych. Inną branżą dotkniętą obecną sytuacją rynkową są organizacje działające w obszarze turystyki, transportu, hotelarstwa i rozrywki – mówi w rozmowie z INNPoland.pl Aleksandra Tyszkiewicz, dyrektor w Hays Poland.
Wiele osób już straciło pracę, a będzie ich więcej. Według szacunków Personel Service do końca trwania stanu epidemicznego w Polsce pracę może stracić nawet 2 mln rodaków. W większości będą to osoby zatrudnione na umowy zlecenia.
Co robić w przypadku utraty pracy
Jak tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl Mateusz Żydek, rzecznik prasowy firmy rekrutacyjnej Randstad, dla osób, które z dnia na dzień pozostały bez pracy, najważniejsze jest szybkie działanie.
– Po pierwsze, te osoby powinny jak najszybciej zarejestrować się w powiatowym urzędzie pracy jako osoby bezrobotne. W niektórych przypadkach będą miało prawo do zasiłku, który szczególnie w trudnej sytuacji braku oszczędności, może być pewnym wsparciem. Dla wszystkich osób, także tych, które nie nabywają prawa do zasiłku, rejestracja w powiatowym urzędzie pracy gwarantuje odprowadzenie składek zdrowotnych, a więc zapewnia nam dostęp do bezpłatnych świadczeń medycznych – wyjaśnia.
W następnej kolejności proponuje nie czekać na zmianę sytuacji rynkowej, tylko aktywnie działać. Nie wiadomo bowiem, ile faktycznie będzie trwał okres ograniczenia działalności pracodawców oraz jak szybko - i czy w ogóle - kondycja rynku pracy wróci do czasu sprzed epidemii.
– Wciąż prowadzone są rekrutacje do niektórych przedsiębiorstw. W naszej bazie mamy dużo ofert pracy dla wykwalifikowanych specjalistów - informatyków, księgowych, audytorów, ekspertów od finansów, ale też telefonicznej obsługi klienta czy administracji. Nie każdy jednak ma w tej chwili umiejętności, które pozwalają na podjęcie takiego zatrudnienia. W tych przypadkach może się okazać, że dobrym rozwiązaniem będzie nawet tylko tymczasowe podjęcie się pracy, która jest na rynku dostępna – wskazuje ekspert.
Są to przede wszystkim oferty dla pracowników produkcji, pracowników magazynowych czy pracowników handlu spożywczego. Jak twierdzi Mateusz Żydek, nie wymagają one żmudnego procesu przekwalifikowania i mogą pomóc zabezpieczyć się finansowo w trudnych czasach.
Przebranżowienie się
Nie warto wzbraniać się również przed zdobywaniem nowych umiejętności, ponieważ mogą nam one pomóc w ewentualnym przebranżowieniu. Porada skierowana jest zarówno do osób, które straciły zatrudnienie, jak i tych, które z powodu epidemii korzystają z urlopów lub pracują mniej.
– Dziś nawet nie tyle wynika to z szukania możliwości znalezienia lepszego zatrudnienia, ale po prostu zwiększenia szans na zatrudnienie w ogóle, gdyby negatywne procesy na rynku pracy miały się pogłębić. To okres, gdy można podjąć się nauki języków obcych, przejść dodatkowe kursy, porozmawiać z doradcami zawodowymi o innych możliwościach rozwoju – doradza.
– Warto też zaktualizować wiedzę ze swojej dziedziny zawodowej o informacje o najnowszych rozwiązaniach cyfrowych w swojej branży. Widzimy, że w dobie epidemii to zdalne rozwiązania, umiejętność przestawienia się na pracę w środowisku sieciowym, stają się kompetencjami pożądanymi u pracowników. Wiele wskazuje na to, że nawet po zakończeniu okresu epidemii te umiejętności będą wciąż przez pracodawców cenione – zauważa specjalista.
– Na pewno ważnym krokiem jest kontakt z agencjami rekrutacyjnymi, ponieważ konsultanci mają dostęp do ofert firm, które aktualnie poszukują pracowników zarówno niewykwalifikowanych, jak i wykwalifikowanych. Dodatkowo, wiele ogłoszeń pojawia się na portalach społecznościowych, gdzie zostały założone specjalne grupy łączące poszukujących pracy z potencjalnym pracodawcą. Wiele firm wdrożyło rekrutację zdalną, a w dużej części również onboarding zdalny, więc ryzyko zakażenia jest zmniejszone – dodaje Marta Szymańska, manager rekrutacji stałych w agencji rekrutacyjnej Manpower.
Również według Aleksandry Tyszkiewicz jest to dobry czas na przemyślenie swojej dotychczasowej kariery, ocenę obecnego położenia i podjęcie odpowiednich kroków - bez względu na aktualną sytuację zawodową.
– Warto zastanowić się nad ewentualnymi brakami kompetencyjnymi, które można uzupełnić np. dzięki zdalnie prowadzonym kursom i szkoleniom. Możliwe również, że dla niektórych profesjonalistów będzie to czas podjęcia decyzji o zmianie zawodu lub obszaru specjalizacyjnego. Mimo że niektórym osobom może być trudniej podjąć działania związane z rozwojem kariery wyłącznie w świecie online, to warto pamiętać, że to właśnie tam, ze wzmożoną intensywnością działają obecnie pracodawcy i różnego rodzaju organizacje – wskazuje specjalistka Hays.