Nie sposób się łudzić, że obronną ręką wyjdziemy z kryzysu, który wynikł z zamrożenia gospodarki z powodu pandemii koronawiursa. Jednak jednych jego skutki uderzą mniej, a innych bardziej. Wśród najbardziej poszkodowanych znalazły się kobiety – nie dość, że kryzys ugodził w branże silnie sfeminizowane, to na dodatek uwypuklił ich braki kompetencji w coraz bardziej zdigitalizowanym świecie.
Spośród 75,3 tys. ubiegających się o dodatek solidarnościowy Polaków, ponad połowę stanowią kobiety. To najnowsze dane Zakładu Ubezpieczeń Społecznych dotyczących realizacji ustawy o dodatku solidarnościowym, czyli świadczeniu w wysokości 1400 złotych dla tych pracowników, którzy stracili zatrudnienie z powodu koronawirusa. Dane przywołuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Dlaczego większość osób, które domagają się dodatku solidarnościowego, to kobiety? Wytłumaczenie jest proste, a przywołuje je przygotowany przez DELab oraz INGOS raport „Cyfrowy klucz do przyszłości zawodowej. Kobiety na rynku pracy w kontekście kryzysu gospodarczego”, przeprowadzony w ramach kampanii społecznej #WomanUpdate.
Otóż restrykcje związane z pandemią koronawirusa i kryzys, który z nich wynikł, brutalnie stratowały najbardziej sfeminizowane branże - począwszy od szeroko rozumianego sektora usług, przez turystykę i kulturę, po gastronomię i sektor opiekuńczy. Czyli te obszary, gdzie większość grupy pracowniczej stanowią kobiety.
Dobitnie ukazują to statystyki. Jak przypominają autorzy raportu, aż 1,2 mln polskich kobiet znajduje zatrudnienie w usługach, handlu hurtowym i detalicznym, co stanowi 75 proc. wszystkich pracowników. Jest to jednocześnie jeden z najwyższych odsetków w krajach wysoko rozwiniętych. Co więcej, 1 mln kobiet pracuje w przetwórstwie przemysłowym, a 256 tys. w firmach prowadzących działalność związaną z zakwaterowaniem i usługami gastronomicznymi.
Kobiet pracujących jest mało
W efekcie spośród 7 mln osób pracujących w branżach narażonych na konsekwencje kryzysu gospodarczego wywołanego pandemią aż 3 mln to kobiety, dla których skutki gospodarczo-społeczne mogą być szczególnie dotkliwe. I choć 3 mln w kontekście wszystkich 7 mln na pierwszy rzut oka mogą nie wydawać się spektakularne, to wziąwszy pod uwagę, że kobiet na rynku pracy jest generalnie o wiele mniej niż mężczyzn, skala problemu urasta.
– Pandemia uderzyła w kobiety na rynku pracy, a pamiętajmy, że są one na nim szczególną grupą. W Polsce odnotowujemy bardzo niską aktywność zawodową kobiet - jedynie 48 proc. jest aktywnych zawodowo, czyli pracujących i poszukujących pracy. To zaś oznacza, że więcej niż co druga polska kobieta w ogóle nie pracuje i nie szuka zatrudnienia – zauważa w rozmowie z INNPoland.pl dr Justyna Pokojska z DELab.
Zmaskulinizowany rynek pracy w Polsce wynika nie tylko z tradycji. Jak wskazuje ekspertka, jednym z ważniejszych powodów jest brak satysfakcjonującego zatrudnienia - kobiety często pracują poniżej swoich kompetencji, możliwości i ambicji.
– Jeżeli nie mają zadowalającej pracy, tylko traktują ją niczym przymusowy, 8-godzinny kierat, po którym muszą wrócić do domu do kolejnej "pracy", tyle że z dziećmi i opieką nad domem, to niechętnie w ogóle podejmują zatrudnienie, opornie je utrzymują, a jeśli pojawi się możliwość rezygnacji, często chętnie to robią – tłumaczy dr Pokojska.
Opieka nad dziećmi nie pochłania mężczyzn
Pandemia okazała się również bardziej wymagająca dla kobiet w kwestii opieki nad dziećmi. W chwili, gdy zamknięto szkoły, to właśnie one przejęły intensywną opiekę nad dziećmi i wypełnianie obowiązków domowych. Jak czytamy w raporcie, w krajach UE codzienną opieką nad dziećmi zajmuje się 92 proc. kobiet i 68 proc. mężczyzn (w wieku 25-49 lat), a codziennym przygotowaniem posiłków lub pracami domowymi 79 proc. kobiet – w porównaniu do 34 proc. mężczyzn. Większe obciążenie obowiązkami domowymi dotyczy również kobiet pracujących zawodowo.
– Niezależnie od tego, ile w dyskursie społecznym pojawia się deklaracji o partnerskich relacjach w rodzinie, gdy stawiamy pytanie o to, na kim w domu spoczywają obowiązki opiekuńcze i rodzinne, okazuje się, że w przeważającej większości na barkach kobiet. Aż 94 proc. pań deklaruje, że codziennie zajmuje się opieką i wychowaniem dzieci, a połowa twierdzi, że to głównie lub wyłącznie ich obowiązek. Na to samo pytanie twierdząco odpowiedziało jedynie 11 proc. panów – zwraca uwagę ekspertka z DELab.
– W sytuacji, w której COVID-19 zamyka miejsca pracy i pojawiają się trudności z przejściem na inne stanowisko, kobiety stają przed wyborem: zachować pracę czy jednak zrezygnować z zatrudnienia i zająć się dziećmi. Warto nadmienić, że opiekę nad domem bardzo trudno pogodzić z obowiązkami zawodowymi. Zaś w tym kontekście nie dziwi, że to własnie kobiety wypadły z rynku pracy wskutek popandemicznej rewolucji – dodaje dr Pokojska.
Dane raportu potwierdzają również najnowsze dane Eurostatu dotyczące wzrostu liczby nieobecnych w pracy w całej Unii Europejskiej. Zgodnie z nimi 12 proc. zatrudnionych było czasowo nieobecnych w pierwszym kwartale 2020 r. Odsetek nieobecnych kobiet był jednak wyraźnie wyższy niż wśród mężczyzn. Największą różnicę odnotowano na Litwie, Węgrzech oraz w Polsce.
Niższe kompetencje cyfrowe
Jest jeszcze jeden istotny aspekt, który wpływa na gorszą sytuację kobiet na pokoronawirusowym rynku pracy i na który zwrócili uwagę autorzy raportu. Kobietom wciąż brakuje kompetencji i umiejętności niezbędnych w zdigitalizowanym świecie.
Kobiety na ogół mają wysoko rozwinięte kompetencje emocjonalne, które pozwalają radzić sobie ze zmianami i niepewnością, ułatwiają pracę w grupie i przejmowanie odpowiedzialności. Z kolei krytyczne myślenie, rozwiązywanie złożonych problemów czy kreatywność zawdzięczają wysokim umiejętnościom poznawczym.
I choć wydawałoby się, że z zestawem tych kompetencji posiadają predyspozycje, które pozwoliłyby im na naukę i rozwinięcie umiejętności cyfrowych, to rzeczywisty problem leży gdzie indziej – w braku wiary we własne siły.
Jak pokazują badania, kobiety odczuwają dużo stresu w sytuacji, gdy mają znaleźć się w bardzo homogenicznym i zmaskulinizowanym środowisku, jakim jest środowisko nowych technologii i IT. Jak wskazuje dr Justyna Pokojska, aby pozbyć się tego strachu, potrzeba dużo siły i wiary we własne możliwości, których kobietom brakuje.
– Psychologowie wskazują, że kobiety mniej wierzą w swoje możliwości. Wynika to z celowej socjalizacji i wychowania dziewczynek w przekonaniu, by raczej się "nie wychylać", być bardziej kompromisowymi i opiekuńczymi. Te kompetencje nie są wrodzone, a nabyte – mówi specjalistka.
Autorzy raportu podkreślają jednak, że istnieje spora szansa na zmianę, zaś kryzys to - wbrew pozorom - dobry czas na wprowadzanie przez firmy i państwo zmian, które w dłuższej perspektywie mogą przyczynić się do zmniejszenia nierówności. Pracodawcy mogą to robić chociażby oferując bardziej elastyczny, zdalny sposób pracy.
Do zmian zachęcane są również same kobiety. Tym bardziej, że zmiana już przyszła - pandemia koronawirusa sprawiła bowiem, że świat zastany po lockdownie okazał się inny, bardziej nastawiony na technologię i digitalizację. Zatem zamiast pokornie akceptować utratę zatrudnienia i czekać na bardziej cieplarniane warunki na rynku pracy, warto wziąć sprawy we własne ręce i zacząć działać już teraz.
W ramach kampanii #WomanUpdate chętne na przebranżowienie mogą skorzystać m.in. z bezpłatnego poradnika o zdobywaniu kompetencji przyszłości, mają dostęp do darmowych lekcji z kompetencji cyfrowych, w tym z zakresu programowania, social mediów, digitalu, oraz mogą zainspirować się wywiadami z kobietami, które przebranżowienie mają już za sobą.