Od kwietnia do połowy maja br. deweloperzy na rynku warszawskim wprowadzili do sprzedaży półtora tysiąca mieszkań. Sprzedano ponad połowę z nich, ale część została "zwrócona", przez co w niektórych dzielnicach doszło nawet do "sprzedaży ujemnej".
Czy zarezerwowane już u dewelopera mieszkanie można zwrócić? Okazuje się, że pod pewnymi warunkami jest to realne i coraz powszechniejsze. Wszystko oczywiście przez wirusową pandemię, która zmieniła sytuację na rynku i możliwości potencjalnych kupców. Pytanie co to może wróżyć na dalsze miesiące?
Problemem są zwroty
Zdaniem ekspertów jednym z najtrudniejszych zjawisk, z jakim deweloperzy będą się musieli zmierzyć w nadchodzących miesiącach, będą tzw. zwroty, i że tym razem kwartał dzielący nas od kolejnego raportu obrazującego realną sytuację w mieszkaniówce będzie dla wielu uczestników rynku trwał w nieskończoność.
- Poprzednie doświadczenia nauczyły nas, że zwroty (tak w słowniku zespołu mieszkaniowego JLL określamy mieszkania, które wracają do oferty dewelopera, ponieważ nabywcy zrezygnowali z ich zakupu – nawet jeśli wcześniej zawarli umowę rezerwacyjną i wpłacili niezbędną kwotę, czy nawet zawarli już umowę deweloperską) są jednym z istotnych źródeł niepokoju - informują analitycy firmy JLL.
Im większy bowiem był sukces sprzedażowy w miesiącach bezpośrednio poprzedzających kryzys, tym większa ich zdaniem budzi się obawa, że klienci wycofają się ze swoich niedawnych decyzji.
Katarzyna Kuniewicz, Dyrektor Działu Badań Rynku Mieszkaniowego JLL, mówi, że analitycy wyczuwają pojawiające na rynku potrzeby.
- Tak było i tym razem, dlatego skróciliśmy naszą standardową jednostkę czasu o połowę i w maju br. (w połowie II kwartału) zespół monitoringu rynku wykonał kontrolne badania dwóch największych rynków mieszkaniowych w Polsce: warszawskiego i krakowskiego - dodaje.
Co stało się w połowie II kwartału?
Z szacunków wynika, że od początku kwietnia do połowy maja 2020 roku deweloperzy działający na rynku warszawskim wprowadzili do sprzedaży 1,5 tys. mieszkań w 20 projektach/etapach inwestycji.
Zarejestrowana w tym okresie przez JLL sprzedaż osiągnęła poziom zaledwie 800 lokali.
Biorąc jednak pod uwagę okoliczności, w których realizowano te transakcje (ograniczenia w przemieszczaniu oraz wysoki poziom niepewności dotyczący zarówno zdrowia i bezpieczeństwa osobistego jak i sytuacji ekonomicznej gospodarstw domowych), liczba ta i tak może wydawać się dość dużym osiągnięciem.
Najważniejsze jednak jest to, jak na tym tle wygląda liczba odnotowanych przez zespół monitoringu zwrotów, a ta przekroczyła 580 lokali - podaje JLL.
Najwięcej zwrotów odnotowano na Woli, Mokotowie, Pradze Południu i Ursusie. Pomniejszając sprzedaż zrealizowaną w analizowanym okresie o zwroty odnotowane w inwestycjach zlokalizowanych na danym obszarze, otrzymamy sprzedaż netto dla każdej z dzielnic.
Co się okazało? - Że na Woli, Mokotowie i Ursusie sprzedaż netto w analizowanym okresie była ujemna - wyjaśnia Kuniewicz.
Kto rezygnuje z mieszkania?
To na pewno inwestorzy, którzy stawiali na najem krótkoterminowy i pod to właśnie kupowali lokale. Ten rynek padł praktycznie z dnia na dzień, bo nagle zabrakło turystów. Nie lepiej jest z wynajmem długoterminowym, o czym przekonują się właściciele mieszkań na wynajem.
To po pierwsze.
A po drugie. – Osoby, które spodziewają się pogorszenia sytuacji finansowej i wolą przemęczyć się w ciaśniejszym mieszkaniu, niż wchodzić w nowe zobowiązanie finansowe na 20 lat albo pozbywać się kilkudziesięciu tysięcy złotych, które musieliby przeznaczyć na wkład własny. Część kredytowych klientów mogła się wystraszyć, że nie otrzymają z banku pieniędzy, o ile są dopiero na etapie poszukiwania finansowania - tłumaczy Ireneusz Sudak z bloga "Subiektywnie o finansach".
Mniej kredytów mieszkaniowych
I to pokazuje niezbyt dobrą sytuację na rynku - w maju 2020 r. banki udzieliły o blisko jedną trzecią (29 proc.) mniej kredytów mieszkaniowych, niż w analogicznym okresie ubiegłego roku - oszacowało Biuro Informacji Kredytowej.
Lepiej było w czerwcu – wzrosła wtedy co prawda liczba chętnych na kredyt, ale być może chodziło o to, że klienci składali wnioski o pieniądze do wielu banków, które utrudniły wiosną proces pożyczkowy.
To przekłada się na sprzedaż mieszkań - spadki na tym rynku są nawet dwucyfrowe i mogą się pogłębić, bo po pierwsze ich ceny są już bardzo wysokie, o czym niedawno pisaliśmy, a po drugie trudniej obecnie o kredyt niż poprzednio. Te warunki zdeterminują przyszłe miesiące - wydaje się, że ceny mieszkań powinny w końcu stopniowo spadać.