Choć większość ofert na rynku IT nie odbiega od standardowych zleceń, jakie na co dzień realizują programiści, zdarzają się przypadki, w których muszą wykazać się sporą kreatywnością, elastycznością i - delikatnie mówiąc - umiejętnością dostosowania do nietypowych warunków.
Wydawałoby się, że sklep internetowy powinien być przede wszystkim czytelny, prosty w obsłudze i przyjazny użytkownikowi. Niestety, nie zawsze tak jest.
- Pracowałem kiedyś przy sklepie internetowym, w którym można było nie zauważyć, że coś się kupiło. Bo w wirtualnym koszyku już w momencie wejścia na stronę sklepu znajdowały się promocyjne produkty. Tak to sobie wówczas sprytnie wykombinował właściciel - wspomina w rozmowie z INNPoland.pl Przemysław Waleszczyński, senior software developer.
Kolejnym niezrozumiałym pomysłem było dla niego zaprojektowanie przycisku „Nie kupuję” na podstronach z ofertą produktów na sprzedaż. - Ten przycisk nie miał żadnej funkcjonalności, ale mimo tego bardzo ciężko było przekonać autora wizji, że umieszczanie go na stronie jest bezcelowe – opowiada.
Innym razem został poproszony o udział w nietypowym projekcie: - Na fali popularności portalu Nasza Klasa dostałem propozycję wzięcia udziału w tworzeniu portalu „Nasz (albo Mój) pierwszy raz”, który miał umożliwiać opisanie szczegółów tego wydarzenia, a nawet nawiązanie kontaktu z osobą, z którą się go przeżyło. Nie zdecydowaniem się na współtworzenie tego przedsięwzięcia - wspomina.
Łamanie haseł i czerwony przycisk
- Rocznie rozliczamy ponad 5 tysięcy zleceń dla programistów, wśród których czasem zdarzają się prawdziwe „kwiatki” - mówi Robert Włodarek z serwisu Useme.com, platformy kojarzącej freelancerów z klientami. Przykładem może być zlecenie, w którym klient chciał „odzyskać” hasło do jednego z komunikatorów.
- Dokładnie brzmiało to tak: „zlecę złamanie hasła na GG, ponieważ go nie pamiętam”. Pierwsze zdziwienie - ktoś jeszcze korzysta z Gadu Gadu? I choć mogło to być nawet interesujące, to musieliśmy to zlecenie zamknąć. Nasi prawnicy uznali, że ma charakter działania niezgodnego z prawem. Łamanie haseł brzmi w praktyce tak, jak hakowanie czyjegoś konta - dodaje Włodarek.
Opowieści z pogranicza prawa zresztą nie brakuje. Od zwykłego naciągania na różne produkty czy usługi, przez wykorzystywanie nieuwagi, po mechanizmy, które w razie kontroli mogą wyczyścić serwery i nadpisać dane na dyskach losowymi znakami.
- Pamiętam, jak robiliśmy dla jednego z klientów aplikację do zarządzania czasem i zadaniami pracowników. Zażyczył sobie, by stworzyć dla niego narzędzie na smartwatcha. To miało być coś w rodzaju „czerwonego przycisku”, po którego naciśnięciu kasowany byłby cały portal, łącznie z bazą danych, które się tam znajdowały - wspomina Jakub, web developer.
Kolor biały na ekranie
Obok umiejętności technicznych, wśród kwalifikacji, które powinni posiadać specjaliści IT, coraz częściej wymienia się także drugą grupę cech. To tak zwane kompetencje miękkie, które coraz częściej zaczynają być traktowane na równi z twardymi, tj. znajomością konkretnej technologii.
- Mieliśmy raz sytuację z klientem, który się z nami kłócił, że biały nie jest biały i mamy to poprawić. Po ciężkich bataliach okazało się, że miał źle skonfigurowany ekran - dodaje Jakub.
I wspomina inną zabawną historię - o powstaniu aplikacji mobilnej dla klubu sportowego, do której został stworzony panel admina. Można było z niego wysyłać wiadomości do każdego, kto miał tę apkę zainstalowaną na swoim telefonie. Tym razem problem pojawił się z zupełnie niespodziewanej strony.
- Prezes klubu zaczął testować nową aplikację, ale przez przypadek użył do tego panelu produkcyjnego. Efektem tej pomyłki było wysłanie szeregu nietypowych komunikatów, takich jak na przykład: „lubię placki”. Wśród wiadomości znalazł się nawet jeden niecenzuralny wpis. Była o to straszna afera. Dobrze, że mieliśmy logi i wyszło na jaw, kto jest sprawcą.
Magdalena Rogóż, ekspertka ds. rynku IT ze szkoły programowania Kodilla.com, komentując podobne sytuacje mówi, że jest to dowód na to, jak wszechstronni muszą być programiści. I podkreśla, że kariera w branży IT to ewolucja, podczas której zdobywa się kolejne umiejętności techniczne, ale nie tylko.
- Programiści uczą się nie tylko kodowania, składni danego języka, jego logiki. Dziś przede wszystkim ćwiczą lub wyrabiają w sobie takie cechy, jak cierpliwość, umiejętność radzenia sobie ze stresem czy wypracowywania kompromisów.
Roboty pod strzechy
Z technicznego punktu widzenia nie ma większej różnicy, jakie będzie przeznaczenie zamówionego kodu, jednak wśród zleceń dla specjalistów IT szczególnie cenione są te najbardziej przyszłościowe.
Robert Włodarek mówi, że w korporacjach czy software house’ach można pracować w zespołach projektujących rozwiązania dla inteligentnych domów czy bezobsługowych sklepów. Jednak także działającym na własny rachunek freelancerom trafiają się zlecenia, które może w tej chwili wydają się nietypowe, ale w istocie uwidaczniają nowe trendy w tej branży.
- Chodzi o coraz częściej pojawiający się wątek cybernetyzacji. Coś, co niedawno wydawało się science fiction, teraz staje się powszechne - mówi. Takim przykładem może być zlecenie polegające na stworzeniu algorytmu do kierowania grupą robotów.
- Roboty miały wykonywać proste czynności, na przykład dojechać do zadanego punktu. W efekcie stworzono algorytm, który nie tylko uruchamiał maszyny, ale przede wszystkim nimi sterował - ustalał, który robot rusza jako pierwszy, który ma przepuszczać innego, np. w wąskim korytarzu lub jak mają się ominąć, gdy znajdą się na trasie kolizyjnej – opowiada.
Rogóż podsumowuje: - Programowanie to abstrakcyjne myślenie na różnych poziomach. Od dyskusji, czy biały kolor jest rzeczywiście biały, aż po spotkanie z zarządem na innym kontynencie, podczas którego omawiane są strategiczne rozwiązania dla wielkiej korporacji. Dla ekspertów IT nie ma ani zabawnych, ani dziwnych zleceń. Nie ma zadań łatwych ani trudnych. Są za to wyzwania i problemy do rozwiązania, które stanowią prawdziwą esencję pracy w tej branży.