Nad jakością wód w polskich rzekach można jedynie załamać ręce. I to nie jest jedynie zasługa awarii "Czajki". Co roku publikowane są raporty na ten temat, ale przechodzą bez społecznego echa. Pora się im przyjrzeć bliżej.
Na raporty Generalnej Inspekcji Ochrony Środowiska z ostatnich lat zwróciła uwagę Gazeta.pl. W dokumencie z 2016 r. przedstawiono wyniki badań jakości wód pod względem stanu ekologicznego i chemicznego. Rzeki podzielono na odcinki, fachowo określane jako jednolita część wody i poddano testom.
Z 1753 ocenionych próbek aż 1626 oceniono jako złe. Gazeta.pl wylicza, że 93 proc. zbadanych odcinków nie mogło się poszczycić wodą dobrej jakości. W kolejnych latach nie było lepiej. Choć przebadano mniej odcinków rzek, to tym razem negatywnie oceniono 99,7 proc. (w 2017 r.) i 99,4 proc. (w 2018 r.).
Gazeta przypomina, że wystarczy, by jeden wskaźnik (ekologiczny lub chemiczny) był poniżej dobrego, aby cała próbka została uznana za złą. To, że stan próbki wody jakiegoś odcinka został uznany zły, nie oznacza automatycznie, że jakość wody tam jest katastrofalna.
O tragicznym przypadku związanym z jakością wody pisaliśmy w INNPoland dwa lata temu. Wtedy pod Elblągiem doszło do katastrofy ekologicznej. W rzece Dzierzgoń zaczęły padać ryby.
Wyłowiono wtedy co najmniej tonę martwych ryb. Eksperci, próbujący ustalić przyczyny incydentu, powiedzieli, że chodziło prawdopodobnie o zatrucie wody.
Stan wody w kranach
Przyglądaliśmy się też w 2018 r. jakości kranówki. Najwyższa Izba Kontroli przebadała w 2018 r. sieć wodociągową w kraju i wyniki również nie podnosiły na duchu.
Zastrzeżenia dotyczyły m.in. jakości wody, która leciała z naszych kranów. Inspekcja zwróciła uwagę, że po awarii cztery z przebadanych przedsiębiorstw nie przeprowadziły dezynfekcji, a zaledwie osiem zbadało ponownie jakość wody.
– Niewykonywanie badań jakości wody po usunięciu awarii było działaniem nielegalnym i narażało mieszkańców na konsumowanie wody wodociągowej niespełniającej wymagań jakościowych – krytykowała izba.
Dodatkowym problemem była ogromna awaryjność. – Mamy nawet do 100 tys. awarii rocznie – podkreślał NIK. Izba pisała, że pełne odnowienie infrastruktury zajmie ok. 100 lat. Problemem również było zbyt niskie ciśnienie w rurach i niską czystość wody z ujęć, która wymusza dodatkowe procesy uzdatniania jej do picia.