Kogo by nie zapytać o polski rynek
pracy, z pewnością ma niejedną gorzką historię do opowiedzenia. "Gdzie był PIP", pełniący funkcję szeryfa w tym mieście, to już sektorowy żarcik. Straszenie inspekcją dziś to trochę tak, jak straszyć współczesne dzieci Babą Jagą albo Czarną Wołgą. Dziecko uśmiechnie się z politowaniem i stwierdzi, że straszniejsze rzeczy już widywało na YouTubie.
Nagroda od szefa dla szefa
Jak donosi serwis
Interia.pl, w PIP musiało się jednak wiele dziać, bo Wiesław Łyszczek - Główny Inspektor Pracy - przyznał sobie niemałą nagrodę w wysokości 20 tys. zł. Najwidoczniej nie spisali się jego dyrektorzy, gdyż w tym roku pieniądze przyznał sam sobie (i tylko sobie) Główny Inspektor Pracy. Kierownictwo nie dostało nic.