LOT ma problemy z płynnością finansową. Chce pozyskać miliard euro wsparcia publicznego. Wedle doniesień narodowy przewoźnik prowadzi już negocjacje w tej sprawie.
Dywagacje Jacka Sasina na temat wielkiego wsparcia dla LOT-u doczekały się w mediach już kilku artykułów, tymczasem realnych działań ze strony wciąż było brak. Minister Aktywów Państwowych mówił o możliwej pomocy, która mogłaby być tak duża, że zgodzić się na nią musiałaby Komisja Europejska.
W zapowiedziach ministra nie padały konkretne kwoty. Ta pojawiła się w sprawozdaniu finansowym opublikowanym przez spółkę. LOT chciałby 1 mld euro czyli ok. 4,5 mld zł wsparcia publicznego.
Dodatkowe źródła finansowania
Ubiegły rok okazał się dla spółki przyzwoity. LOT odnotował zysk ze sprzedaży w wysokości 113,9 mln zł. Z kolei jego przychody wynosiły ponad 7,5 mld zł, co było wynikiem o 19,03 proc. wyższym niż w 2018 r. Wynik netto to 68,9 mln PLN w 2019 r. (45,1 mln PLN w 2018 r.)
Natomiast "Dziennik Gazeta Prawna" zwraca uwagę na fragment sprawozdania mówiący o tegorocznej sytuacji lotniczego giganta. Spółka informuje, że wedle prognoz będzie potrzebować dodatkowych źródeł finansowania dla zapewnienia płynności finansowej spółki.
– Oczywiście bieżący rok jest dla nas znacznie trudniejszy i skupiamy się teraz na optymalizacji naszej działalności, tak by przetrwać najtrudniejszy czas dla branży lotniczej. Na szczęście nasze wyniki z lat ubiegłych dowodzą, że potrafimy pracować z zaangażowaniem i osiągać założone cele – powiedział, cytowany przez komunikat prasowy, Rafał Milczarski, prezes PLL LOT.
W sprawozdaniu z działalności czytamy, że wśród czynności podejmowanych przez LOT w celu utrzymania dobrej płynności finansowej, znalazł się też plan pozyskania pomocy publicznej na łączną kwotę ok. 1 mld euro. Nastąpiłoby to po uprzednim zakończeniu negocjacji z leasingodawcami, których celem jest trwałe i materialnie istotne zmniejszenie obciążeń spółki z tytułu płaconych rat leasingowych.
"DGP" podaje, że według przedstawicieli LOT-u ostateczna kwota wsparcia zostanie wynegocjowana z ministerstwem w najbliższych tygodniach. Poprosiliśmy spółkę o komentarz. Po uzyskaniu odpowiedzi zaktualizujemy tekst.
Winna pandemia
To przez koronawirusowy kryzys. Dotknął on całą branże lotniczą, w tym naszego narodowego przewoźnika. Pisaliśmy, że Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) przewidywało, że na powrót do poziomu ruchu lotniczego sprzed pandemii poczekamy do 2024 r. W maju br. mówiło się, że kryzys potrwa trzy lata.
- Jesteśmy w bardzo głębokim kryzysie i nie wydaje się, żeby to się wkrótce zmieniło - stwierdził szef IATA Alexandre de Juniac dodając, że jeśli w najbliższych miesiącach nadal będą problemy z powstrzymaniem wirusa, to kryzys może się przedłużać, bo spadek liczby pasażerów jest wciąż duży i w czerwcu był o 86,5 proc. niższy niż w czerwcu 2019 r.