– Rozważamy powrót do regulacji, która była opracowana w ubiegłej kadencji i która podnosi akcyzę na samochody używane – zapowiedziała Jadwiga Emilewicz, (jeszcze) wicepremier i minister rozwoju. Tyle że, jak wskazują eksperci, drobna modyfikacja projektu ustawy z 2016 roku spowodowałaby, że akcyza na 15-letniego VW Passata wzrosłaby z obecnych 360 złotych do ponad 3 tysięcy.
Rzeczywiście, nasz system akcyzowy jest już dość przejrzały i "karze" wyższą opłatą tych, którzy mają samochód w lepszym standardzie ekologicznym. Jednak wzrost stawki akcyzowej sprawi, że samochodów używanych po prostu nie będzie się opłacało do Polski sprowadzać.
Nie dość, że akcyza na auta z importu byłaby 10 razy większa, to w krótszej perspektywie straciłby również budżet. Carsmile, firma zajmująca się leasingiem aut, wyliczyła, że rokrocznie na kupowaniu starych aut z importu, państwo zarabia od 600 mln do nawet 1,2 mld złotych.
– Uszczuplenie wpływów budżetowych o kilkaset milionów złotych w skali roku nie miałoby większego znaczenia dla budżetu. Jeśli w następstwie wprowadzenia zaporowej akcyzy na stare samochody z importu, wzrosłaby w Polsce sprzedaż nowych pojazdów, to z tego tytułu mielibyśmy dodatkowe korzyści w postaci większych skumulowanych wpływów z różnych podatków: CIT, VAT oraz akcyzy na nowe auta – ocenia w przesłanym nam przez Carsmile komentarzu ekonomista Marek Zuber.
– Samochody nowe są częściej serwisowane w autoryzowanych serwisach, więc spowodowałoby to ograniczenie szarej strefy w tych usługach. Podejrzewam, że w okresie 3 lat budżet mógłby nawet na tym zyskać – dodaje ekspert.
Jednak aby zachęcić krajan do kupowania nowych aut, trzeba będzie nie lada wysiłku.
Polacy kupują stare auta
Nie byłoby przesadą stwierdzenie, że Polacy używane auta z importu zwyczajnie kochają. Według danych Samaru tylko w okresie od stycznia do sierpnia br. do Polski wjechało 542 tys. używanych samochodów osobowych, ponad połowa z Niemiec. Średni wiek auta z importu wyniósł prawie 12 lat.
Jednocześnie, według ACEA Polska ma najstarszą flotę samochodów w całej Unii Europejskiej. Przeciętny wiek unijnych samochodów to 11 lat, podczas gdy polska średnia to aż 17,3 roku. Oznacza to, że reszta mieszkańców UE jeździ autami młodszymi o jedną trzecią od naszych.
A stare auta to często nieekologiczne kopciuchy z wyciętymi filtrami DPF, które usuwają ze spalin groźne dla zdrowia cząstki stałe. Ba, rodacy sami je nałogowo wycinają, gdyż nie w smak im wymiana wartej kilka tysięcy złotych części. O wiele taniej wychodzi usunięcie filtra, co jest zresztą nielegalną procedurą.
– Jeśli celem rządu jest zastopowanie importu do Polski starych samochodów poprzez uczynienie takiej transakcji nieopłacalną, to potrzebne są działania radyklane. Koncepcja akcyzy z 2016 roku wydaje się kierunkowo dobra, ale wymaga dopracowania ze względu na obecne trendy na rynku oraz wdrażane regulacje dotyczące emisyjności – ocenia Michał Knitter, wiceprezes Carsmile.
Jak dodaje, przede wszystkim dyskusyjny jest współczynnik deprecjacji, który w propozycji z 2016 roku znacząco ogranicza uciążliwość podatku. Według niego skokowy wzrost akcyzy powinien obejmować auta 10-letnie i starsze.
Lobby samochodowe i polityka
Warunkiem powodzenia tego scenariusza jest jednak zmiana mentalności Polaków, którzy dziś, mając do dyspozycji określoną sumę pieniędzy, wolą kupić starszy, ale w ich ocenie bardziej prestiżowy samochód używany, niż auto nowe, które jest z niższego segmentu.
– Z drugiej strony jednak zamożność społeczeństwa rośnie, pojawiają się też na rynku nowe sposoby finansowania samochodów, gdzie nie trzeba wykładać dużej gotówki na zakup. To są czynniki, które powinny stopniowo zwiększać zainteresowanie społeczeństwa nowymi autami – ocenia Marek Zuber.
Zwraca jednak uwagę, że ograniczeniem przy realizacji pomysłu wprowadzenia zaporowej akcyzy na stare samochody mogą okazać się kwestie polityczne. Oprócz lobby branży, która żyje ze sprzedaży i naprawy aut używanych, decyzja podniesienia akcyzy może okazać się strzałem w kolano dla rządu.
Wielu wyborców PiS to bowiem osoby z małych miast. Odebranie im możliwości zakupu bardzo taniego samochodu, który w zupełności zaspokaja ich potrzeby, może spowodować, że przestaną głosować na PiS, jak podsumowuje ekspert.
Lecz trudno się temu dziwić. Wyśrubowane normy emisji spalin powodują, że ceny nowych, ekologicznych samochodów są zbyt wysokie dla zwykłego Kowalskiego. Stare auto jest więc, w jego mniemaniu, najbardziej korzystną inwestycją.