Czy to możliwe, że w środku epidemii firmy mają się całkiem nieźle? Wskazywałyby na to dane o upadłościach, których jest nawet mniej niż w zeszłym roku. To jednak złuda – dużo firm utrzymuje się na powierzchni dzięki tarczom antykryzysowym.
Koronawirus a zdrowie firm - polska gospodarka jeszcze dycha?
W pierwszych trzech kwartałach 2020 r. zbankrutowały 354 firmy, czyli o 13,7 proc. mniej niż w tym samym okresie w ubiegłym roku. Liczba restrukturyzacji wzrosła zaś o symboliczne 2,8 proc. do 331. "Można pomyśleć, że Polska jest w szczycie koniunktury" – ocenia Rzeczpospolita, posiłkując się danymi Bisnode Polska.
Najwięcej postępowań restrukturyzacyjnych, 161, nastąpiło w branży handlowej. Co ciekawe, w porównaniach rok do roku ich liczba nadal jest o 15 proc. mniejsza niż w 2019 r. "Rz" ostrzega jednak, że to dopiero początek – na razie wiele firm zawiesiło działalność, ale negatywne skutki pandemii prędzej czy później dogonią polskie spółki.
Dobre złego początki – upadłość firm jeszcze nas czeka
Obecne statystyki są efektem m.in. wciąż aktywnych dopłat z tarczy antykryzysowej, dzięki którym utrzymują się przedsiębiorstwa mocno balansujące na krawędzi. Zawieszono też obowiązek składania wniosku o upadłość przez dłużnika - wymienia Tomasz Starzyk, rzecznik Bisnode Polska. Ekspert ocenia, że prawdziwe efekty epidemii odczujemy pod koniec obecnego, albo już w 2021 r.
Z danych Bibby Financial Services wynika, że większość sektora MŚP w Polsce miała problemy z płynnością finansową, w ostatnim półroczu. Z różnych form pomocy państwowej chroniącej przed skutkami epidemii COVID-19 skorzystać zaś miało ok. 71 proc. małych i średnich firm znad Wisły.
Kryzys zabije firmy bez rezerw finansowych i "przedsiębiorstwa zombie"
Jak pisaliśmy w INNPoland, niemal 10 proc. polskich firm nie ma rezerw finansowych pozwalających na przetrwanie choćby miesiąca. Kolejne 14 proc. uważa że przetrzymałoby maksymalnie miesiąc, a 27 proc. - około kwartału. 42 proc. przedsiębiorstw mogłoby bez pomocy utrzymać się ponad trzy miesiące. Oznacza to, że bez państwowej pomocy finansowej wiele z nich może zniknąć z rynku.
– Świat w ostatnich czasach dążył do optymalizacji, nie zostawiając w żadnych miejscach luzów. Teraz nadchodzi kryzys, który mówi: „sprawdzam” i uwidaczniają się przedsięwzięcia, które w zasadzie nie generują wartości dodanej, a balansują na linii przetrwania, często skupiając się tylko na pozyskiwaniu środków do przetrwania – tłumaczy dr Błażej Podgórski, Kierownik Laboratorium Finansowego Bloomberga w Akademii Leona Koźmińskiego.
Kryzys COVID-19 ma zdaniem eksperta oczyścić rynek z tzw. przedsiębiorstw zombie, czyli takich, które nie mają racji bytu i utrzymują się tylko dzięki dobrej koniunkturze oraz dotacjom.