Złe wieści dla osób przygotowujących się do budowy domu. Możliwe, że całą dotychczasową biurokrację będą musieli zaczynać od nowa. Urzędnicy nie wydają się śpieszyć z wydawaniem pozwoleń na budowę, a jeśli zwłoka przedłuży się do 2021 r., to składanie dokumentów trzeba będzie powtórzyć.
Począwszy od 2021 r. zmienia się rozporządzenie dot. charakterystyki energetycznej budynków. Powodem jest wejście w trzeci etap wdrażania dyrektywy UE, która zakłada że poziom EP (energii pierwotnej) nie będzie mógł przekroczyć 65 kWh na metr kwadratowy na rok. Limit wynosi obecnie 85 kWh/m2/rok – informuje "Rzeczpospolita".
Zmiana przekłada się na pozwolenia na budowę. Ci którzy dostaną decyzję przed 31 grudnia są bezpieczni. Jeśli jednak proces się przedłuży, to projekt budynku trzeba będzie dostosować do zmiany przepisów i składać nowe dokumenty. Może chodzić o lepsze ocieplenie, inne rodzaje okien czy sposób grzania.
Co zaskakujące, zupełnie bez znaczenia jest tu data składania wniosku, liczy się tylko kiedy pozwolenie zostało wydane. Wiele z nich potrafi zalegać w urzędach przez długi czas – często zdarza się, że nawet od końcówki 2019 lub początku 2020 r.
Prawnicy komentują zaś, że dla tegorocznych wniosków powinno się zastosować przepisy przejściowe. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że pandemia znacznie wpłynęła na wydajność wszystkich urzędów państwowych.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, epidemię COVID-19 wykorzystują też jednak deweloperzy cwaniacy. Co najmniej kilku z nich wpadło na ten sam genialny pomysł: wykorzystali przepisy antykryzysowe do ominięcia takich szczegółów jak pozwolenie na budowę czy plan zagospodarowania. Takie inicjatywy ruszyły w Starych Babicach pod Warszawą, ale także w Krakowie, Tarnowskich Górach oraz w Białymstoku.