Apple żąda od Telegramu zamknięcia kanałów opozycji na Białorusi. Ujawniane są na nich dane milicjantów tłumiących protesty.
Apple żąda od Telegramu zamknięcia kanałów opozycji na Białorusi. Ujawniane są na nich dane milicjantów tłumiących protesty. Fot. Medhat Dawoud / Unsplash

Amerykański gigant zażądał od popularnej na Białorusi aplikacji Telegram, aby ta zablokowała trzy kanały, na których porozumiewają się między sobą tamtejsi opozycjoniści. Problemem jest, że kanały ujawniają dane osobowe milicjantów uczestniczących w brutalnym tłumieniu protestów Białorusinów. A to, według Apple, może "doprowadzić do dalszej przemocy"

REKLAMA
O żądaniu Apple poinformował na Telegramie twórca tej aplikacji, Pawieł Durow. Chodzi o trzy kanały, na których identyfikowani są milicjanci biorący udział w tłumieniu protestów na Białorusi.
– W takich sytuacjach Apple zazwyczaj nie pozostawia wielkiego pola manewru takim aplikacjom jak Telegram. Zakładam, że te kanały zostaną zablokowane na iOS, ale pozostaną dostępne na innych platformach – napisał Durow, cytowany przez rosyjską agencję prasową TASS.
Doniesienia o kroku Apple potępił na Twitterze m.in. były polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Wielkie protesty wybuchły na Białorusi po sierpniowych wyborach prezydenckich. Zdaniem znacznej części społeczeństwa, głosowanie, w którym wygrał Aleksander Łukaszenka zostało sfałszowane.
O tym, jak wygląda brutalne tłumienie protestów Białorusinów, opowiadał w rozmowie z naTemat poseł Michał Szczerba, który wówczas na Białoruś pojechał. – Zobaczyłem sceny, których nigdy nie zapomnę, a przypominały mi trochę walkę "Solidarności" w latach 80 – opowiadał.