
Twórca rosyjskiego Facebooka, ekscentryczny miliarder, ostatnio w Rosji persona non grata. Pavel Durow, ojciec komunikatora szyfrującego wiadomości Telegram, ostro zalazł rządzącym za skórę. Rosja w walce przyjęła metodę brutalnej siły, przy okazji wylewając dziecko z kąpielą. Skala jest raczej niespotykana i może stanowić niepokojący precedens.
Jednak ze złotego dziecka stał się wyklętym banitą. Bo owszem, sukces biznesowy nowoczesnego Rosjanina był dobrą wizytówką, stworzył coś nowoczesnego, co przy okazji wyraźnie bolało Amerykanów. Jednocześnie ów młody Rosjanin lubił stawiać się władzy.
I have criticized @telegram's security model in the past, but @Durov's response to the Russian government's totalitarian demand for backdoor access to private communications—refusal and resistance—is the only moral response, and shows real leadership. https://t.co/KtZDpu33wh
— Edward Snowden (@Snowden) 17 kwietnia 2018
Zabawa w kotka i myszkę trwa od kilku dni, odkąd pojawił się wyrok sądu. Regulator blokował własne IP Telegrama, potem adresy serwerów Google i Amazona, na które przesadził swój program Durov. I tak Rosja metodą siłową zablokowała już ponad 16 mln adresów IP, blokując przy okazji niektórym użytkownikom usługi innych serwisów. Oficjalnie wszystko wszystkim w Rosji działa (oprócz Telegrama), nieoficjalnie wygląda to inaczej.
Roskomnadzor's mad quest to punish @telegram for protecting user's rights has totally broken Russia's internet today. Enormous numbers of sites completely unrelated to Telegram are blocked in a morally and technically ignorant censorship effort. https://t.co/bJCQZxyzRM https://t.co/z7UFL7RtnY
— Edward Snowden (@Snowden) 17 kwietnia 2018
16 mln to dużo? W zestawieniu z populacją Rosji, to tyle, co i nic. Z drugiej strony nie było jeszcze - lub ja nie pamiętam, proszę o wybaczenie - tak zajadłej próby cenzorowania cyberprzestrzeni. To wygląda na walkę bez względu na koszty.
