Z powodu pogorszenia sytuacji epidemiologicznej rząd po raz kolejny wprowadził godziny dla seniorów, czyli przedział czasowy w sklepach, podczas którego osoby starsze mogą zrobić zakupy. Władza chce w ten sposób uchronić emerytów przed zakażeniem. Pomysł zalała fala krytyki - zarówno ze strony handlowców, jak i samych seniorów.
Od czwartku 15 października w sklepach spożywczych, drogeriach i aptekach obowiązują godziny dla seniora, jak poinformowała Kancelaria Premiera. Oznacza to, że w godzinach od 10.00 do 12.00 zakupy będą mogły w nich zrobić jedynie osoby po 60 r.ż.
Rząd chce, by obowiązywały jedynie od poniedziałku do piątku. Co więcej, nowe ograniczenie nie będzie wprowadzane w galeriach handlowych, na przykład w sklepach odzieżowych oraz w sklepach meblowych czy budowlanych.
Pomysł przywrócenia godzin dla seniorów spotkał się z ostrą krytyką ze strony branży handlowej. Jej przedstawiciele podkreślają, że pomysł ten był nietrafiony jeszcze wiosną, gdy obowiązywał po raz pierwszy. Seniorzy chadzali bowiem do sklepów, kiedy chcieli, a w godzinach 10.00 - 12.00 sklepy świeciły pustkami.
– Godziny dla seniorów w praktyce oznaczają minimalny ruch w ciągu tych 2 godzin i ograniczony dostęp innych obywateli do niezbędnych produktów – ocenia w rozmowie z RMF24 szefowa POHiD Renata Juszkiewicz.
Seniorzy nie chcą godzin dla seniorów
Jak pomysł rządu oceniają sami seniorzy? Spytaliśmy ich o to na naszym profilu Facebookowym. Wielu nie przebierało w słowach.
– Nie pozwalam, żeby politycy dyktowali mi, o jakiej porze dnia mam robić zakupy! Rano piję kawę i rozciągam stare kości, żeby ruszyć je o dogodnej porze. Tak czy inaczej, żyjemy wśród młodych. Nie blokujmy im kolejek w sklepach, kiedy lecą do szkoły czy pracy. Mamy przecież czas – pisze pani Krystyna.
– Mam 70 lat i nie będę korzystać z godzin. Jest to dyskryminacja ludzi starszych. Nie chcę podziału – wtóruje jej pani Teresa.
Pan Władysław wprost twierdzi, że godziny dla seniorów są wprowadzane „pod publiczkę”. – Jak to premier jest zainteresowany losem starców – ironizuje i dodaje, że najwidoczniej zapomniał o zapewnieniach przed wyborami, gdy twierdził, że wybory są najzupełniej bezpieczne.
– Starsi ludzie to pamiętają. Nie patrzeć na życie i zdrowie i iść do wyborów – zauważa.
Słów krytyki nie szczędzą również młodsi ludzie. Wśród komentarzy przewijają się opinie, że seniorskie godziny są bez sensu i w ubiegłą wiosnę mało kto z nich korzystał. – Kompletny idiotyzm – kwituje Marek.