Sąd w Gliwicach uznał za nielegalny przepis nakazujący wszystkim Polakom noszenie maseczek w miejscach publicznych. Policjanci nieoficjalnie przyznają, że to dla nich duży problem – legislacyjna niechlujność PiS oznacza bowiem, że każdy będzie mógł zakwestionować nałożony na niego mandat.
Taką decyzję Sąd Rejonowy w Gliwicach wydał rozpatrując sprawę mężczyzny ukaranego mandatem za brak maseczki pod koniec kwietnia tego roku. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", sąd uchylił mandat z powodu źle skonstruowanych przepisów.
Analizując przepisy, śląski sąd uznał, że mieszkaniec Gliwic nie mógł zostać ukarany na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie obowiązku noszenia maseczek w przestrzeni publicznej. Rozporządzenie to odwołuje się bowiem do ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych z 5 grudnia 2008 r., która pozwala nałożyć obowiązek noszenia maseczek tylko na osoby chore lub podejrzane o zakażenie.
Oznacza to, że Rada Ministrów nie może powołać się na tę ustawę aby "wprowadzić w drodze rozporządzenia powszechny obowiązek zakrywania ust".
Czy mandaty za maseczki są legalne?
Policjanci nieoficjalnie przyznają, że jest to dla nich wielki problem. Obowiązujące od 9 października rozporządzenie oparte jest bowiem na takiej samej podstawie prawnej. Oznacza to, że każdy będzie mógł zakwestionować otrzymany mandat za brak maseczki.
Jak pisaliśmy w INNPoland, od początku wątpliwości budzi sam fakt wprowadzania ograniczeń wolności obywatelskich za pomocą rozporządzenia, którego ranga jako aktu prawa jest dość niska.
– Prawidłową drogą wprowadzania tego typu ograniczeń na obywateli byłoby zrobienie tego w trakcie trwania stanu nadzwyczajnego. Ewentualnie prawodawcy mogliby próbować zmienić samą ustawę o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych, jednak bez stanu nadzwyczajnego to też byłoby bardzo wątpliwe – ocenia ł w rozmowie z nami gdański adwokat adwokat Dawid Suszyński.