Nowe, niezapowiedziane oficjalnie zmiany w uprawnieniach administracji skarbowej na pewno ułatwią jej pracę. Niektórzy jednak się obawiają o możliwości ich wykorzystywania.
"Rzeczpospolita" pisze, że dotarła do projektu zmian w ustawach m.in. o Krajowej Administracji Skarbowej czy Ordynacji Podatkowej. Mogą zaskakiwać, bo dotąd resort finansów ich nie zapowiadał.
"Rz" wymienia najciekawsze jej zdaniem zmiany. Pojawia się tzw. nabycie kontrolowane. Urzędnicy będą mogli udawać zwykłego klienta, by sprawdzić właściwe udokumentowanie transakcji. Kolejną zmianą będzie zastąpienie postępowania kontrolnego i czynności sprawdzających jednym postępowaniem sprawdzającym.
Ponadto "Rz" podaje też, że w przypadku, gdy podatnik będzie winien ponad 5 tys. zł fiskusowi, to ten przy kłopotach z wyegzekwowaniem należności, będzie mógł zająć jego środek transportu i towar na maks. 36 godzin.
Proponowane zmiany budzą różne uczucia wśród cytowanych przez dziennik ekspertów. Niektóre są chwalone, z kolei co od innych powstaje obawa o metody ich stosowania. O komentarz poprosiliśmy Ministerstwo Finansów.
Kontrole skarbówek
Pierwsze rozwiązanie przypomina słynną niegdyś kontrolę w Bartoszycach. Pewien mechanik samochodowy został poproszony o pomoc tuż przed zamknięciem zakładu.
Mężczyzna wymienił niesprawną żarówkę sięgając do prywatnego zbioru warsztatu. Zapytany o cenę miał odpowiedzieć: „da pani jakieś 10 złotych”. Kobiety okazały się pracownicami urzędu skarbowego i nałożyły na mężczyznę 500 zł mandatu.
Cała sprawa znalazła swój finał w sądzie, gdzie w I instancji mechanik został uznany za winnego, ale odstąpiono od wymierzenia mu kary. Fiskus się odwołał, ale sąd II instancji zgodził się z poprzednim wyrokiem. Naczelniczka urzędu, która nie chciała odpuścić mechanikowi, poniosła konsekwencje. Została zwolniona z pracy przez szefa Krajowej Administracji Skarbowej.
Pisaliśmy też za Business Insiderem o absurdach kontroli skarbowych. Okazało się, że są one wielkim utrapieniem dla przedsiębiorców. Jeden z nich wspominał, że w każdej chwili do jego drzwi mogą zapukać pracownicy fiskusa i zażądać dokumentów sprzed wielu lat.
Inny rozmówca dodawał, że urzędnikom nie wolno wierzyć. Często mówią, że wszystko jest w porządku, po wszystkim wystawiają negatywny wynik i trzeba składać odwołania i nowe dokumenty. Gdyby nie uśpiona czujność, można byłoby się do tego przygotować wcześniej.