Informacje o dramatycznym wpływie pandemii na biznes wyraźnie nie dotarły do Facebooka i Google'a. Tytani branży reklamowej właśnie ogłosili rekordowe wyniki, mimo kryzysu związanego z pandemią COVID-19. Powodem może być powszechny na całym świecie home office.
Wieczorem jednocześnie swoje kwartalne wyniki finansowe podało kilka bardzo znanych spółek z USA, w tym Google i Facebook. Oba koncerny zaprezentowały rekordowe wyniki, mimo szalejącej pandemii – pisze Business Insider Polska.
Alphabet, czyli spółka holdingowa pod którą działa Google i YouTube, zarobiła w 3 kw. zawrotne 11,25 mld dolarów. To absolutny rekord w historii koncernu. Według raportu zyski z reklam Google wzrosły o ok. 8 proc. w zestawieniach rok do roku, a na platformie wideo koncernu – o niemałe 32 proc. Po ogłoszeniu wyników akcje spółki na nowojorskiej giełdzie skoczyły o 9 proc.
Świętować może też Facebook, który także zanotował rekord. Zysk netto przedsiębiorstwa wyniósł 7,85 mld dolarów, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej. Przychody z reklam wzrosły zaś o 22 proc. rdr.
Codziennie z Facebooka korzysta już 1,82 mld osób na świecie, czyli o 12 proc. więcej w porwaniu z identycznym okresem w 2019 r. Spółka mimo pozytywnych danych straciła jednak na giełdzie ok. 2 proc. Firma roztacza bowiem pesymistyczne prognozy na przyszłość. Cały 2021 r. ma być niepewny, a liczba użytkowników na terytorium USA trenduje nieco w dół.
BI oceniło, że reklamodawcy po okresie niepewności wrócili na platformy internetowe ze zdwojoną siłą. Pandemia sprawa, że bardzo dużo osób przebywa obecnie w domu, korzystając właśnie z takich serwisów jak Facebook, czy YouTube. Robią także więcej zakupów online, co daje sprzedawcom kolejne środki na kampanie promocyjne.
Jeśli jednak kolejne obostrzenia czy przedłużające się lockdowny mocno wpłyną na sytuacje przedsiębiorców i reklamodawców, to tłusty okres dla serwisów internetowych może się szybko skończyć.
Zakupy na YouTube
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, platforma YouTube może niedługo sama stać się sklepem. Skąd takie informacje? Otóż niektórzy Youtuberzy mieli być ostatnio proszeni przez serwis o oznaczanie produktów, które prezentują w swoich filmach. Wszystko po to, by połączyć je z narzędziem do zakupów online bez opuszczania YouTube’a.
Narzędzie miałoby polegać na tym, że użytkownicy oglądający film swojego ulubionego twórcy mogliby symultanicznie dokonać zakupu prezentowanych na wideo przedmiotów. Funkcja miałaby zostać stworzona we współpracy z firmą Shopify.