Co powinien zrobić przedsiębiorca, który z powodu koronawirusa znalazł się na krawędzi bankructwa? Może się np. przebranżowić – takiej rady udzielił w piątek wiceminister finansów Piotr Patkowski. Zapytaliśmy trzech przedsiębiorców, co myślą o tej propozycji. Ich odpowiedzi raczej by się Patkowskiemu nie spodobały.
Po tym, jak Mateusz Morawiecki przedstawił w piątek 10 działań antykryzysowych dla firm, Patkowski postanowił podkreślić jeden z elementów planu premiera: – Wśród rozwiązań jest też możliwość przebranżowienia. Chodzi o to, żeby nowa forma działalności gospodarczej, którą podejmą, dawała możliwość rozwoju i zarabiania – oznajmił.
Po wypowiedzi wiceministra w internecie zawrzało. Internauci zastanawiali się, jak przebranżowić mają się zamknięte znienacka sklepy z meblami, wielu porównywało radę Patkowskiego do słynnej wypowiedzi Bronisława Komorowskiego, który na pytanie o to, jak przetrwać za 2 tys. zł, odpowiedział: "Zmienić pracę, wziąć kredyt".
A jak na całą sprawę zapatrują się osoby, które miałyby teraz według wiceministra zmienić branżę?
– Mogę się przebranżowić nawet trzy razy, proszę bardzo! – stwierdza prowadzący własną działalność gospodarczą fryzjer z Warszawy. – Tylko czy pan minister ma jakiś pomysł na to, kto mi za te nowe usługi zapłaci? Bo w tym momencie źle jest z całą gospodarką i ludzie po prostu nie mają pieniędzy – dodaje ponuro.
A co ze starszymi?
Z jeszcze większym – o ile to w ogóle możliwe – niedowierzaniem słowa Patkowskiego przyjmują starsi przedsiębiorcy spoza największych miast. A to oni, o czym często się zapomina, są w Polsce największą grupą prowadzącą własny biznes.
Jan, elektryk z powiatowego miasta, jest już na emeryturze, ale dalej prowadzi niewielką firmę, zatrudniającą dwie dodatkowe osoby. Kiedy pytam go o to, czy zgadza się z wiceministrem, że w kryzysie można się przebranżowić, wybucha śmiechem.
– Pewnie, że można! Można z elektryka zostać na przykład szmaciarzem. Ale lekarzem nigdy nie zostanę, a to chyba ich na gwałt potrzebują? – zastanawia się.
Po chwili poważnieje. – Przebranżowienie to taka ładna teoria, która nie ma żadnego związku z rzeczywistością. Czasem, gdy mamy firmę rodzinną, można bez większych problemów delikatnie zmienić profil działalności. Ale może nagle pół Polski powinno zacząć to robić, najlepiej jeszcze z domu, na kwarantannie? Przecież to praktycznie niewykonalne.
Wtóruje mu Janusz, od 25 lat właściciel firmy budowlanej na Podlasiu.
– Zresztą – na kogo miałbym się przebranżowić? – zastanawia się. – Na swoją firmę pracowałem tyle lat, mam ugruntowaną pozycję na rynku. Budownictwo to jedyne, co umiem robić. Za stary już jestem na to, by cokolwiek zmieniać... – wzdycha.
Mam cały specjalistyczny sprzęt, maszyny, rozpoczęte budynki, prace. Zatrudniam kilkudziesięciu ludzi, specjalistów w swoich dziedzinach, wielu z nich ma zaledwie kilka lat do emerytury. I jak ja mam się w tej sytuacji przebranżowić? To jest niewykonalne. Nie wyobrażam sobie sprzedania tego wszystkiego i zostawienia moich pracowników na lodzie w tak trudnym czasie.