Rząd uparcie odmawia ogłoszenia stanu nadzwyczajnego, zamykając całe branże na mocy zwykłego rozporządzenia. Przedsiębiorców, którzy chcieliby bronić swoich praw w sądzie, czeka jednak przykra niespodzianka: rozpatrywanie ich wniosków jest od dłuższego czasu zawieszone. Sprawił to Mateusz Morawiecki.
Jak twierdzą od miesięcy poszkodowani przedsiębiorcy (i z czym zgadza się wielu prawników) sposób, w jaki rząd PiS wprowadza kolejne obostrzenia, jest niezgodny z konstytucją. Kolejne zakazy wprowadzane są bowiem poprzez rozporządzenie – zamiast przez wykorzystanie jednego z przewidzianych w konstytucji stanów nadzwyczajnych: stanu wyjątkowego lub klęski żywiołowej. Pierwsze pozwy zapowiadane były jeszcze w kwietniu.
Jak jednak przypomina "Gazeta Wyborcza", premier Mateusz Morawiecki dobrze wykorzystał czas mediacji z branżami, które trwały do połowy września. Pod koniec sierpnia Morawiecki złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z konstytucją art. 417(1) par. 1 kodeksu cywilnego. Jest to przepis, który pozwala obywatelom dochodzić odszkodowania za szkody spowodowane rozporządzeniami wydanymi niezgodnie z prawem.
Trybunał Konstytucyjny do tej pory nie rozpatrzył wniosku premiera – i trudno powiedzieć, ile jeszcze minie czasu, zanim sędziowie zajmą się kwestią prawa przedsiębiorców do odszkodowań. A podczas oczekiwania na wyrok wszystkie tego typu sprawy pozostają zamrożone.
Tymczasem cierpliwość przedsiębiorców już od dawna jest na wyczerpaniu. Od miesięcy protestują w całej Polsce przeciwko kolejnym obostrzeniom. Dogadują się przy tym z innymi grupami protestującymi w ostatnim czasie przeciwko działaniom rządu.
Katarzyna Pikulska z Rady Konsultacyjnej przy Ogólnopolskim Strajku Kobiet potwierdziła w piątek, że prowadzone są rozmowy ze związkami zawodowymi dotyczące strajku generalnego z udziałem m.in. przedsiębiorców i lekarzy.