W trakcie pisania CV należy pamiętać tylko o trzech rzeczach. Po pierwsze – forma. Po drugie –znów forma, nie przesadź z nią, nie może przerastać zasady trzeciej – treści. Zasady są tylko trzy, bo zakładamy, że dla wszystkich oczywistym jest, by nie kłamać w życiorysie.
Nawet najlepsze CV, treściwe, imponujące, obsypane drobinkami diamentów, nie gwarantuje zdobycia pracy. Ale możesz zwiększyć swoje szanse, jeśli będziesz pamiętać o kilku świętych zasadach, o czym poniżej. A także jeśli uświadomisz sobie, że rekruter to też człowiek.
Po pierwsze – forma CV
Rekruter ma obowiązek zapoznać się z życiorysami, które do niego trafią. Inna sprawa, że nie ty rozliczasz go z obowiązków, więc nie możesz zmusić go, by je przeczytał. Co ważniejsze – możesz nastawić go do siebie pozytywnie, jeszcze zanim zacznie czytać. Jak? Właśnie formą.
Wysłanie prostego dokumentu w formacie docx, bez odpowiedniej korekty i edycji tekstu, sprawi, że rekruter uprzedzi się na starcie do danej kandydatury. CV musi mieć jakąś formę, atrakcyjną formę. Tak działa ludzkie oko – w pierwszej chwili ogarniamy całość ogółu, by przechodzić do poszczególnych szczegółów. Jak na przykładzie poniżej.
Dlatego forma jest istotna. Dobrze, by CV miało trochę koloru, choć tu zawsze trzeba polegać na swoim własnym wyczuciu i charakterze firmy, do której aplikujemy. Inną formę musi mieć CV wysyłane do np. Google, gdzie można trochę poszaleć, inną, gdy wysyłamy je do dużego banku.
Po drugie – nie przesadzaj z formą.
Tu łatwo się można zapędzić za daleko i osiągnąć efekt podobny, co do wysłania prostego, białego CV w dokumencie tekstowym. Jeśli ramek, kolorów, wykresów będzie za dużo, również będzie to odstręczać rekrutera, który będzie miał problem z wyłowieniem interesujących go informacji w gąszczu przesadzonej formy. Mało który rekruter czyta CV od deski do deski, przez każdy przecinek, na kropce kończąc, zwłaszcza, jeśli ma ich dziesiątki do przerobienia danego dnia. Najczęściej nie tyle czytają, co skanują, potem czytają wybrane fragmenty i decydują, czy danego kandydata zaprosić.
Spróbuj wczuć się w jego sytuację podczas pisania CV. Wyobraź sobie, że sam dostajesz taki dokument, czy uważałbyś go za czytelny, atrakcyjny?
Istnieją różne, darmowe i płatne, generatory CV i formatów. Zakładamy konto, logujemy się, wybieramy z poszczególnych wzorów, potem wypełniamy poszczególne ramki z informacjami, klikamy podgląd, żeby zobaczyć, jak to się będzie łamać, czy nie zrobiliśmy literówki, czy napisaliśmy swój życiorys z poszanowaniem gramatyki, klikamy zapisz i pobieramy. Świetnym generatorem jest narzędzie polskiego startupu InterviewMe. Część szablonów, tych mniej atrakcyjnych, jest bezpłatna, za część trzeba dopłacić, lecz są to kwoty rzędu kilku-kilkunastu złotych.
- dane kandydata,
- zdjęcie,
- krótkie podsumowanie zawodowe i odpowiedź na pytanie – dlaczego akurat ty,
- opis dotychczasowej kariery,
- zestaw umiejętności,
- wykształcenie,
- zainteresowania,
- klauzulę zgody na wykorzystanie danych,
Po trzecie – treść. Co pisać w CV
Znów musisz wczuć się w sytuację rekrutera.
Dane.
Zacznij od swoich danych, adresu, koniecznie danych kontaktowych, daty urodzenia. Tak, data urodzenia też jest istotna. Twój wiek, w połączeniu z dokonaniami zawodowymi ma zakodowaną informację dla osoby, która cię rekrutuje. Okej, załóżmy, że gdzieś po drodze zgubiłeś parę lat, studia zajęły więcej czasu, zrobiłeś sobie rok czy dwa wolne na podróże czy pracę zarobkową za granicą. To się jeszcze da uratować, jeśli nie ukryjemy wieku. Nie chcemy doprowadzić do sytuacji, w której na początku spotkania rekruter musi zmienić wyobrażenie o twojej kandydaturze. Będzie na to nieprzygotowany, będzie się czuł niekomfortowo, a ty chcesz mieć go w dobrym nastroju.
Zdjęcie.
Użyj czegoś profesjonalnego. Zdjęcie w CV z eventu branżowego, albo w pstrokatej koszuli, szortach czy koszulce z nadrukiem, zdjęcie z wakacji czy w trakcie oddawania się swojej pasji, to nie jest dobry pomysł. Nigdy. Nie mówimy, że zdjęcie ma być smutne, jak noc listopadowa, bez cienia uśmiechu, na białym tle, z bandyckim wyrazem twarzy, jak do wizy. Bądź schludny, zadbany, profesjonalny, zapraszająco uśmiechnięty. To niby oczywiste, ale z tą formą - zdjęciem - też lepiej nie przesadzać.
Dlaczego akurat ty?
Następnie przechodzimy do najtrudniejszej pozycji w całym życiorysie. Ramki, w której w dwóch-trzech złożonych zdaniach odpowiesz na piekielnie trudne pytanie – dlaczego ty? Dlaczego rekruter miałby zatrudnić ciebie, dlaczego uważasz, że nadajesz się do tej roboty.
Ale trudno dopiero się zrobi. Musisz odpowiedzieć na powyższe pytanie bez używania banałów i nic nie mówiących bzdur. O tym, że jesteś graczem zespołowym, pełnym pasji, bla bla bla. W większości prac, jakie możemy sobie wyobrazić, trzeba grać zespołowo. To żaden atut, a bezwzględny, podstawowy wymóg. Nie chcesz poświęcać miejsca na zainteresowanie rekrutera przyznawaniem, że spełniasz… oczywiste oczywistości. Gwarantujemy, dając pod zakład lewe ręce każdego z redakcji, że 90 proc. życiorysów wypchanych jest właśnie tego rodzaju bzdurami. I to szansa, by się wybić z tłumu.
Zatem – dlaczego ty? Tu mądrym posunięciem będzie uwzględnienie, co ty w zasadzie potrafisz, oraz dodanie w ogromnym skrócie jakiegoś swojego osiągnięcia z przeszłości. W skrócie, podkreślamy, ten wątek rozpiszesz w kolejnej sekcji. Ta kluczowa ramka ma być zwięzła, konkretna, skracająca dystans, humorystyczna opcjonalnie.
Twoja kariera.
Tu – jak w każdej innej sekcji, liczy się zwięzłość. Zakres czasowy, nazwa poprzedniego pracodawcy, nazwa stanowiska, krótki opis obowiązków, dobrze zawrzeć coś, co nas wyróżni, w stylu – mój pomysł przełożył się na wzrost sprzedaży o tyle i tyle, dostałam nagrodę pracownika miesiąca. Potem przechodzimy do kolejnej, wcześniejszej pracy i powtarzamy procedurę.
Ogółem starajmy się, by CV nie przekraczało objętością jednej strony A4. To oznacza, że jeśli pracujesz od 10 lat w handlu, to nikogo nie obchodzi, że zaraz po maturze, 10 lat temu, pracowałeś przy układaniu kostki brukowej. Odpuść sobie listing prac, które nie korespondują bezpośrednio z charakterem pracy, do jakiej aplikujesz. Opowieści z przeszłości i anegdotki zostaw sobie na samą rozmowę kwalifikacyjną mogą się przydać.
Umiejętności.
Tu wielu kandydatów powtarza błąd z początku CV. Obsługa komputera i pakietu Office? My chcemy zachęcić rekrutera, nie wzbudzić w nim wątpliwości. Darujemy sobie listing umiejętności, które powinniśmy wnieść w pakiecie jako oczywiste, tylko dlatego, że żyjemy w tym momencie historii. Prawo jazdy kategorii B też jest mało imponującą umiejętnością. Zastanów się chwilę, pomyśl, czego wymagałaby praca, do której aplikujesz, i czy taką umiejętnością dysponujesz. Zawierając informację o znajomości języków obcych, dobrze uściślić ją o stopień zaawansowania, na którym w danym momencie jesteś.
Wykształcenie
W kraju, w którym stopień magistra nie jest żadnym wyróżnikiem, mało który rekruter patrzy na wykształcenie. Dobrze, tak się utarło, że wpisujemy je do CV, ale niżej, w jego drugiej części. Postaraj się nie rozwodzić nad wykształceniem, o ile nie masz czegoś wyróżniającego w zanadrzu, jak choćby stypendium rektora. Krótko – gdzie ukończyłeś studia magisterskie i na jakim kierunku, ewentualnie, jeśli już nie masz czym zapełnić kartki, dorzuć informację o licencjacie. Błagamy, zaklinamy wręcz – odpuść informacje o wcześniejszych etapach edukacji.
Zainteresowania.
To tzw. ramka absurdu, bo kandydaci chcą wyjść na jak najbardziej intrygujących, a wychodzą na banalnych. Dajmy sobie spokój z wpisywaniem zainteresowań, które nic nie mówią. Literatura? Sport? Filmy? A kto nie lubi przeczytać książki, obejrzeć meczu czy pójść na jogę, odwiedzać kina? Wyróżnij się. Jeśli robiłeś kiedyś wolontariat, wspomnij o tym, może należałeś amatorsko do drużyny piłkarskiej, albo grupy komediowej, warsztaty aktorskie? Wszystko to dotyczy banalnych zainteresowań, ale odpowiednio opisanych, wysyłają zupełnie inną informację do rekrutera. Że nie tylko piszesz, że się interesujesz, lecz faktycznie coś w tym temacie robisz.
Zamknij swój życiorys klauzulą o zgodzie na wykorzystanie danych osobowych w celu rekrutacji. Bez niej – formalnie rzecz biorąc – rekruter nie ma prawa trzymać twojego CV (i danych) na mailu czy komputerze i powinien je usunąć.
Pamiętaj, CV to trudna gra. I najlepsze nie musi otrzymać odpowiedzi. Na kilkadziesiąt wysłanych CV dostaniesz kilka odpowiedzi i może parę zaproszeń na rozmowę. Nie zniechęcaj się, to gra dla wytrwałych.