Osoby, które mają kilka źródeł dochodu, mogą już niedługo zapłacić wyższe składki ZUS. Coraz mocniej naciska na to Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej oraz sam ZUS. Eksperci wskazują, że aktualne przepisy naruszają "konstytucyjną zasadę sprawiedliwości społecznej".
Na celowniku po raz kolejny znalazły się osoby, które pracę na umowie zleceniu łączą z pracą na etacie czy działalnością gospodarczą. Dzięki temu mogą płacić znacznie niższe składki na ubezpiecznie społeczne. Jak oceniają eksperci z Fundacji Instrat, sprawa dotyczy ok. miliona Polaków. Oni również zwracają uwagę na to, że naruszana jest w ten sposób konstytucyjna zasada sprawiedliwości społecznej.
Jak podaje "Rzeczpospolita", najczęściej w ten sposób ubezpieczone są osoby powyżej 40. roku życia, których zarobki przekraczają 7,5 tys. zł.
– Obecne ubezpieczenia społeczne zleceniobiorców mogą negatywnie odbić się na wysokości ich świadczeń emerytalnych i rentowych. Kłóci się to z polityką prospołeczną rządu Zjednoczonej Prawicy – stwierdza Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej, który tym właśnie tłumaczy chęć pełnego ozusowania zleceń.
"Rz" zauważa jednak, że znacznie wcześniej korzyści odczuje budżet ZUS: pełne oskładkowanie zleceń mogłoby natomiast przynieść Zakładowi dodatkowe 4 mld zł rocznie.
Rząd ruszy na umowy o dzieło?
Coraz większe są również zakusy na pełne oskładkowanie umów o dzieło. Część komentatorów jako pierwszy krok ku temu interpretuje nałożenie od 1 stycznia 2021 r. obowiązku informowania ZUS o każdej umowie o dzieło zawartej z osobą niebędącą pracownikiem.
Dane te mają być wykorzystane do "celów statystycznych": chodzi o "umożliwienie ZUS weryfikowania istnienia obowiązku ubezpieczeń społecznych osób wykonujących umowy nazwane umowami o dzieło". Innymi słowy, dane te zostaną wykorzystane przy okazji kontroli przeprowadzanych u płatników.