Reklama.
Z powodu epidemii koronawirusa życie nocne w Polsce praktycznie zamarło: rząd zdecydował o zamknięciu m.in. dyskotek i klubów nocnych. Zakaz działalności nie obejmuje jednak sportowych klubów tanecznych i szkół tańca. Na to postanowił się powołać właściciel klubu w Gdańsku, który 26 grudnia urządził "Specjalny Świąteczny Trening" dla 213 osób.
Przypomnijmy, że policja interweniowała w trójmiejskim klubie aż dwa razy jednego dnia. Najpierw zastali kilkanaście osób, wśród których część piła przy stoliku kupiony na miejscu alkohol – właściciel tłumaczył policjantom, że akurat trafili na "trening tańca". Druga interwencja miała miejsce po północy, kiedy w lokalu jednocześnie bawiło się ponad 200 osób.
Kara za imprezę
Po interwencji policja skierowała sprawę m.in. do sanepidu. Ten – po przeanalizowaniu dowodów – nałożył na organizatora "Specjalnego Treningu Świątecznego" maksymalną karę administracyjną w wysokości 30 tys. zł.Sprawę odnotował na swoim Twitterze minister zdrowia Adam Niedzielski. "Szybka i stanowcza reakcja na doniesienia o organizacji w jednym z nocnych klubów w Gdańsku imprezy Specjalny Świąteczny Trening z udziałem 213 osób. Skrajna nieodpowiedzialność organizatora! Zero tolerancji!" – napisał.
Obchodzenie obostrzeń
Pomimo obowiązujących obostrzeń, właściciele lokali gastronomicznych czy klubów nocnych ratują się jak mogą. I prześcigają w kreatywnych pomysłach na obchodzenie przepisów. O różnych pomysłach szczególnie głośno było w sezonie wigilii pracowniczych.Nie było problemem zorganizowanie imprez wyjazdowych, niektóre lokale oferowały np. spotkanie pracownicze połączone z... zawodami w rzutki. Niestety, poniżej 15 uczestników organizacja "zawodów" się nie opłaca – a obowiązuje zakaz spotkań w grupach powyżej 5 osób. Rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar przypomniał też, że "restaurator nie jest żadnym związkiem sportowym, który może organizować zawody".