Zima to czas dużego zarobku dla górskich miejscowości. Sfrustrowani przedłużającymi się obostrzeniami górale zapowiedzieli swój sprzeciw. A kolejni przedsiębiorcy związani z branżą turystyczną zapowiadają, że chcą do niego dołączyć. Swój bunt - “Bałtyckie Veto” - wszczynają również biznesmeni z Pomorza.
Jak informuje Radio Zet, z nieoficjalnych informacji wynika, że rządowe obostrzenia mogą potrwać nawet do kwietnia, chociaż nawet ta data nie jest pewna. Dla przedsiębiorców związanych z branżą turystyczną to zdecydowanie za długo.
Podhalańscy właściciele zamkniętych biznesów, w ramach “góralskiego weta”, zamierzają otworzyć swoje działalności po 17 stycznia. Niezależnie od wprowadzanych restrykcji.
– Jest to ostatni moment, żebyśmy mogli tej polityce rządu, która nas po prostu wykończy, powiedzieć veto. To nieprzypadkowa analogia do liberum veto. W Rzeczpospolitej Szlacheckiej chodziło o powstrzymanie tworzenia złego prawa, a my teraz też znaleźliśmy się w analogicznej sytuacji – mówi Sebastian Pitoń, inicjator akcji.
Protestujących popierają przedsiębiorcy z Pomorza. W sieci pojawiła się odezwa zachęcająca do przystępowania do akcji.
Jak przypominają dziennikarze, obywatelskie nieposłuszeństwo przedsiębiorców przybiera na sile. Biznesy, które postanowiły otworzyć się mimo zakazów, można śledzić dzięki hasztagowi #otwieramy. Ignorowanie lockdownu zapowiedziało już kilkadziesiąt podmiotów z całej Polski.
Jak przypominają dziennikarze, obywatelskie nieposłuszeństwo przedsiębiorców przybiera na sile. Biznesy, które postanowiły otworzyć się mimo zakazów, można śledzić dzięki hasztagowi #otwieramy. Ignorowanie lockdownu zapowiedziało już kilkadziesiąt podmiotów z całej Polski.