Zaledwie 201 tys. zł pomocy od rządu otrzymało lotnisko w Bydgoszczy – podczas gdy zapowiedziana pula środków na wsparcie 14 polskich lotnisk wynosiła aż 142,2 mln zł. "Zespoły disco polo mogły liczyć na miliony" – komentuje posłanka KO Magdalena Łośko.
Kwota, która nie wystarczyłaby na zakup mieszkania w Warszawie, zapewne nie była tym, czego spodziewało się bydgoskie lotnisko, kiedy rząd PiS ogłosił 142 mln zł dodatkowego wsparcia dla portów lotniczych. Tym bardziej, że pula ta była przeznaczona jedynie dla 14 lotnisk użytku publicznego, gdzie musi być utrzymana minimalna gotowość operacyjna.
Sprawą zainteresowała się Magdalena Łośko, posłanka KO z woj. kujawsko-pomorskiego. W odpowiedzi na jej interpelację, Marcin Horała z Ministerstwa Infrastruktury stwierdził, że sposób liczenia strat lotniska został "narzucony przez Komisję Europejską w procesie uzgadniania programu pomocowego".
Horała poinformował również, że pomoc w ramach programu otrzymało 11 lotnisk. Nie był jednak w stanie podać konkretnych kwot – ponieważ, jak tłumaczył, po wydaniu decyzji przez KE, stały się one "danymi wrażliwymi, bez możliwości publikacji oraz ujawniania stronom trzecim.
Posłanka KO nie ukrywa rozgoryczenia: "Ministerstwo Infrastruktury stwierdziło, że przekazana kwota 201 tys.zł jest "znaczna" – chyba zapomnieli, że to znacznie mniej niż wsparcie udzielane przez rząd zespołom tzw. disco polo, które mogły liczyć na miliony" – stwierdza na Twitterze, nawiązując do sprawy kontrowersyjnych dotacji z Funduszu Wsparcia Kultury.
Problemy polskich lotnisk
Pandemia COVID-19 mocno uderzyła w polskie porty lotnicze, z których wiele i przed koronawirusem miało spore problemy finansowe. Niedawno pisaliśmy w INNPoland o decyzji samorządowców z Łodzi, którzy postanowili sprzedać lotnisko na Lublinku.
– Jest ogromne ryzyko porażki, ale łodzianie nie zasługują na to, żeby dokładać każdego roku do lotniska kilkadziesiąt milionów złotych. Będziemy poszukiwać inwestorów wszelkimi możliwymi zasobami – zaznaczył wiceprezydent miasta Adam Pustelnik.
Choć projekt jest dopiero na wczesnym etapie, to miasto rozważa już pewnych kupców. Głównymi inwestorami mogą stać się firmy z Chin lub Indii. Miasto nie chce się jednak całkowicie wyzbyć swoich 95,5 proc. udziałów w obiekcie, którego kapitał zakładowy wynosi 354,8 mln zł.
Strategia sprzedaży przewiduje oddanie pod opiekę inwestora pakietu mniejszościowego bądź większościowego. Łódź planuje jednak zachować pakiet "złotych akcji", które umożliwią blokowanie niepomyślnych dla miasta decyzji.