Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz postanowił odwiedzić z kamerą jeden z krakowskich klubów fitness, działających mimo obecnych obostrzeń rządu. Oprócz prężenia muskułów porozmawiał też chwilę z właścicielami, którzy powiedzieli, w jaki sposób są legalnie otwarci mimo obecnego lockdownu.
Poseł Berkowicz wskazał, że po jego wizytach w otwartych mimo zakazów restauracjach pora "spalić pochłonięte kalorie i powalczyć z kwarantannowym brzuszkiem".
Jak wskazała przedstawicielka kubu, podczas pierwszego lockdownu strata firmy wyniosła ok. 150 tys. zł. Za okres 2,5-miesięcznego zamknięcia placówka otrzymana od państwa pomoc na sumę zaledwie na 5 tys. zł.
Przez to klub "postanowił się nie dać", gdy władza wprowadziła zamknięcie branży fitness po raz drugi. Koszty stałe prowadzenia działalności to bowiem aż 47-49 tys. zł miesięcznie. A chętnych jest podobno wielu - niektórzy dojeżdżać mają nawet 60 km, bo jest to jedyna otwarta siłownia w okolicznym regionie.
Klub działa na zasadzie "przygotowywania do zawodów". Osoby chcące ćwiczyć na tej siłowni mogą więc legitymować się licencją sportowca zawodowego. Jak dodał współwłaściciel placówki, obecnie załatwienie formalności jest możliwe "w ciągu kilku godzin", a pracownicy siłowni pomogą w jej uzyskaniu odpowiedniego poświadczenia każdej chętnej osobie.
Według definicji sportowcem zawodowym jest także ten, kto za swoją pracę otrzymuje wynagrodzenie. Klub podpisze więc z chętnymi "zawodowcami" odpowiednią umowę, nawet jeśli ci nie mają odpowiedniej licencji związku sportowego.
Rząd grozi siłowniom, które otworzą się 1 lutego
Branża fitness niezwykle boleśnie odczuwa skutki obecnego lockdownu. Część przedsiębiorców zapowiedziała już, że zamierza otworzyć się na klientów z dniem 1 lutego, niezależnie od dalszej strategii rządku.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, taka deklaracja nie spodobała się to władzy. W zeszłym tygodniu z przedstawicielami branży spotkała się wiceminister rozwoju Olga Semeniuk. Powiedziała, że rozumie determinację i niepokoje przedsiębiorców, ale decyzję o otwarciu musi podjąć Rada Ministrów i Rada Sanitarno-Epidemiologiczna.
Dodała, że inne europejskie kraje raczej zaostrzają restrykcje, a nasze na ich tle zdają się być dość liberalne. Zapewniła, że jest gotowa kontynuować dialog z przedsiębiorcami i przedstawi ich postulat na najbliższym posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
Olga Semeniuk wspomniała też o skutkach społeczno–zdrowotnych otwarcia siłowni i klubów wbrew zakazowi. Dodała, że przedsiębiorcy, którzy się na to zdecydują, "będą wyłączeni z pomocy publicznej, czyli z możliwości wsparcia z Tarczy Branżowej i Tarczy Finansowej PFR 2.0".