Przedłużenie zamknięcia polskiej gospodarki to wyrok na branże najbardziej cierpiące podczas pandemii koronawirusa. Mimo otwarcia galerii handlowych zamknięte pozostają m.in. gastronomia, hotele i miejsca noclegowe. Przedsiębiorcy są zrozpaczeni i wskazują, że decyzje rządu są arbitralne, ponieważ nie ma udokumentowanych ognisk Covid-19 w hotelach.
Rząd ogłosił częściowe rozmrożenie gospodarki, jednak najbardziej cierpiące branże: turystyka, hotele, branża fitness i gastronomia pozostały zamknięte. Jak wskazuje Money.pl, polscy hotelarze są po prostu załamani decyzją o dalszym zamknięciu ich biznesów.
– Jak widać w Polsce są równi i równiejsi – mówi cytowany przez serwis Jan Wróblewski, współzałożyciel Zdrojowa Invest&Hotels.
Według przedsiębiorcy to właśnie w centrach handlowych dochodzi do największych rotacji dużych skupisk ludzi. Podczas konferencji minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił jednak, że będą one otwarte od 1 lutego, podobnie jak muzea i galerie sztuki. Reszta biznesu pozostanie zaś zamknięta przynajmniej do 14 lutego.
Wróblewski oburza się, że minister otworzył muzea i galerie "bo widział twarde dane, że nie ma tam zakażeń". Jego zdaniem nie ma danych o tym, by medycznie udokumentowano chociaż jedno ognisko zakażeń koronawirusa w hotelu lub restauracji.
– W Polsce branżę hotelarską niszczą najostrzejsze w Europie ograniczenia. Nie ma też dowodów naukowych na to, że aktualne obostrzenia stabilizują liczbę nowych zakażeń. Podejmowanie decyzji na podstawie intuicji jest wątpliwe – żali się biznesmen.
Wskazuje też na podwójny standard PiS. Restauracje w wagonach "Wars" mogą działać mogą bez przeszkód, a urzędnicy państwowi mogą śmiało rezerwować hotelowe pokoje.
Ocenia też, że oficjalnego otwarcia przez rząd dużo hoteli może po prostu nie doczekać. – Pracownicy branży hotelarskiej znaleźli się w tragicznej sytuacji. Z 200 tys. zatrudnionych już połowa straciła zatrudnienie – zaznacza hotelarz.
– Rozumiem frustracje restauratorów, hotelarzy i właścicieli stoków narciarskich, którzy przyparci do muru otwierają swoje biznesy. Nikt o nich nie dba, a decyzje wobec nich są bezduszne – podsumowuje.
Zmiany w obostrzeniach rządu i koniec godzin seniora
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Niedzielski zapowiedział także zniesienie znienawidzonych przez sklepy i sporą część obywateli "godzin seniora", czyli możliwości robienia zakupów zarezerwowanej dla osób starszych w godzinach od 10:00 do 12:00 w dni powszednie.
– Zwrócili się do nas przedsiębiorcy z prośbą o zniesienie godzin dla seniora – powiedział na konferencji prasowej minister. – Przychylimy się do apelu, godziny dla seniora będą zniesione od 1 lutego – ogłosił.
"Wspieranie osób starszych w czasie pandemii jest bardzo ważne, ale praktyka z kwietnia pokazała, że godziny dla seniorów nie są trafionym pomysłem. Sklepy w tym czasie były i ponownie będą niemal puste, bo z doświadczenia wiemy, że osoby starsze i tak kupują w różnych godzinach. Placówki handlowe przyniosą mniejsze dochody do budżetu z tytułu podatków" – oznajmiła w październiku Polska Izba Handlu.