Premier Mateusz Morawiecki postanowił wyróżnić szczególnie zasłużonych i przyznać im tzw. emerytury specjalne. Przyznać potajemnie, chociaż idą z publicznych środków. Poprzedni szefowie rządu nie mieli problemu z tym, żeby przedstawić listę osób, które zostały wyróżnione lub wsparte w ten sposób. Tymczasem informacja, do kogo trafią emerytury Morawieckiego, to wielki sekret.
O sprawie donoszą dziennikarze wyborcza.biz. Premier może przyznać emerytury specjalne „w szczególnie uzasadnionych przypadkach”, na co pozwala mu na to art. 82.1. ustawy o emeryturach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
"Wyborcza" dotarła do pisma sporządzonego przez kancelarię premiera Mateusza Morawieckiego, z której wynika, że w 2019 r. premier przyznał 81 takich świadczeń:
- 9 z "tytułu zasług w różnych dziedzinach aktywności" w kwotach od 600 do 3,5 tys. zł brutto m/c;
- 24 świadczenia byłym zasłużonym działaczom opozycji antykomunistycznej, osobom represjonowanym z powodów politycznych w trudnej sytuacji bytowej – od 1 tys. do 4,5 tys. zł brutto m/c;
- 11 dla osób znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej i socjalno-bytowej wskutek szczególnych zdarzeń losowych w kwotach od 1 tys. do 3 tys. zł brutto m/c;
- 6 dla członków rodzin osób zasłużonych, w tym w działalności na rzecz kultury polskiej w dziedzinie muzyki, działalności naukowej, sportowej – od 1 tys. do 3 tys. zł brutto m/c;
- 31 świadczeń przyznanych członkom rodzin osób, których zgon był wynikiem szczególnych zdarzeń losowych oraz na służbie – od 1 tys. do 4 tys. zł brutto m/c.
Dziennikarze poprosili o nazwiska osób, którym przyznano świadczenia.
"Udostępnianie danych dotyczących wniosków o ww. świadczenia oraz kwestii dotyczących ich załatwienia (w tym – rozstrzygnięć) naruszałoby prywatność osób występujących z takimi wnioskami, dlatego też nie jest możliwe przekazanie interesujących Pana w tym zakresie informacji (art. 5 ustawy o dostępie do informacji publicznej)" – odpisało Centrum Informacyjne Rządu.
Emerytury specjalne
Premierzy poprzednich rządów podobnych informacji nie ukrywali. Jerzy Buzek przyznał dożywotnie świadczenia b. marszałek Senatu Alicji Grześkowiak i Januszowi Pałubickiemu, b. ministrowi koordynatorowi służb specjalnych. Podobne świadczenie dostał też Jacek Kuroń.
Z kolei za rządów Leszka Millera emerytury specjalne przyznano m.in. Ninie Andrycz, Hance Bielickiej, Kazimierzowi Górskiemu czy wdowie po komendancie głównym policji gen. Marku Papale.
Kancelaria Donalda Tuska nie chciała podać, komu dokładnie premier przyznał świadczenia, ale co roku szczegółowo podawała ile wniosków wpłynęło, ile rozpatrzono pozytywnie, jakie kwoty wypłacono i za jakie zasługi.
Dr Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego ocenia: – Nieujawnienie tych informacji to skandal. Wyraz niespotykanej buty lub chęci ukrycia czegoś. Władza zapomina, że to są publiczne środki, a nie prywatny czy partyjny folwark. Co więcej, ciężar ekonomiczny tych decyzji będą ponosili nasi następcy. Tym bardziej mają prawo wiedzieć, kogo utrzymują ze swoich składek – komentuje.
Krewni i znajomi premiera
To nie pierwszy raz, kiedy w przestrzeni publicznej pojawia się wątpliwość, czy aby premier nie ma zwyczaju nagradzania “swoich” ludzi z publicznych pieniędzy. Jak informowali eksperci Fundacji Batorego, około jednej trzeciej z puli 357 mln zł Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych trafiło do siedmiu śląskich miast – z okręgu wyborczego Mateusza Morawieckiego.
Jak czytamy w raporcie, to właśnie premier miał decydować o podziale funduszy. Z jego okręgu wyborczego nic nie otrzymał jedynie Chorzów. – Otwartym pozostaje pytanie, czy ma to związek z faktem, że tamtejszy prezydent jako jedyny wśród prezydentów w tym okręgu wyborczym należy do Platformy Obywatelskiej – zapytują autorzy raportu.