Zastępca prokuratora generalnego Zbigniewia Ziobry i prokurator Prokuratury Krajowej Krzysztof Sierak nie przebierał w słowach wysyłając swoim podwładnym pismo z instrukcjami. Wskazał m.in., że prokuratorzy mają jak najkrócej sprawdzać i jak najszybciej karać otwarte mimo obostrzeń firmy. Takie sterowanie organami za niedopuszczalne uważa ekspert Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Do niejawnego pisma adresowanego do wszystkich prokuratorów regionalnych w Polsce dotarł serwis Onet.pl. Dokument z podpisem Sieraka i datą 4 lutego 2021 r. zawiera instrukcje dla prokuratorów zarządzających prokuraturami okręgowymi oraz rejonowymi.
List zaczyna się naganą, bo zastępca Ziobry uważa, że prokuratury za często umarzały postępowania po policyjnych zgłoszeniach otwartych mimo zakazu biznesów. Zbyt pobłażliwe traktowali też organizacje zgromadzeń czy manifestacji.
"Biorąc pod uwagę społeczną szkodliwość zachowań opartych na łamaniu ograniczeń i zakazów przeciwdziałających rozprzestrzenianiu się wirusa SARS-Covid 19, praktykę tę należy uznać za nieprawidłową" – czytamy w piśmie.
Sierak uważa, że otwarte przedsiębiorstwa przyczynić się mogą do "zniweczenia wysiłków Państwa w walce z pandemią" i "niekontrolowanego" szerzenia się Covid-19.
Tajne wytyczne dla prokuratorów
W kolejnych akapitach zaczyna się już szereg wytycznych. Sierak poleca swoim podwładnym parę złotych zasad.
Po pierwsze, mają oni "ograniczyć prowadzenie czynności sprawdzających do niezbędnego minimum, przystępując jak najszybciej do właściwej formy postępowania przygotowawczego, umożliwiającej zebranie materiału dowodowego". Chodzi tu o jak najszybsze zebranie zeznań i innych dowodów, "potwierdzających sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób".
Po drugie, prokuratorom przykazuje się "w toku postępowania przygotowawczego inicjować działania Państwowej Inspekcji Pracy i Państwowej Inspekcji Sanitarnej".
Po trzecie, "W ramach postępowania karnego należy w stosunku do podejrzanych, a następnie oskarżonych, każdorazowo rozważać możliwość wdrożenia środków, o jakich mowa odpowiednio w art. 276 kpk i art. 39 pkt 2 kk".
W telegraficznym skrócie oznacza to, że każdy decydujący się na otwarcie przedsiębiorca będzie stawał się celem prokuratury, niejako z automatu.
Zastępca Ziobry otwierającym się biznesmenom każe stawiać "zarzut z art. 165 kk, mówiący o 'sprowadzeniu powszechnego niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach, powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej lub roślinnej'". Kara w tym przypadku wynosi do 8 lat więzienia.
Ekspert HFPC: chcą iść "na ostro", to niedopuszczalne
Sprawę komentuje dla serwisu dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
– Polecenie PK odbieram jako kurs wyraźnie konfrontacyjny, chcą iść "na ostro" i skłócić do reszty społeczeństwo z władzą. (…) Sama metoda wysyłania takich zaleceń do podwładnych przez "centralę" prokuratury przypomina czasy słusznie minione. W komunie też słano "okólniki" – wskazuje ekspert .
Dodaje, że prokuratorzy powinni być niezależni i sami decydować, ile czasu powinny zająć określone czynności, jak gromadzić materiał dowodowy i które czyny noszą znamiona przestępstwa.
– Takie pisma to jest przykład ręcznego sterowania prokuraturą, co w państwie praworządnym jest niedopuszczalne – przekonuje Kładoczny.
Doktor jest szczególnie sceptyczny co do ścigania przedsiębiorców z art. 165 kk. Nawet jeśli prokuratura podniesie taki zarzut, to ekspert uważa, że raczej nie ostanie się on w rozprawie sądowej.
– A co, jeśli rząd otwiera galerie handlowe i tam gromadzą się tłumy ludzi? To nie jest stwarzanie zagrożenia epidemicznego? Poza tym sam ten przepis jest bardzo kłopotliwy w stosowaniu, bo jakby traktować go literalnie, to można w zasadzie uznać, że samo życie w czasach pandemii także stwarza zagrożenie dla innych – podsumowuje Kładoczny.
Sanepid i skarbówka też dostały tajne instrukcje
Jak pisaliśmy w INNPoland kontrolerzy sanepidu także dostali odgórny nakaz ostrej walki z otwierającymi się w epidemii Covid-19 przedsiębiorstwami.
Według niejawnego pisma upublicznionego przez reportera Macieja Bąka sanepid miałby organizować najazdy na biznesy pod przykrywką kontroli żywności. To dlatego, że tylko w takim wypadku nie trzeba wcześniej zawiadamiać przedsiębiorcy o pojawieniu się kontrolerów w lokalu.
Funkcjonariusze mieli też przygotować prawie sfinalizowane decyzje nakładające karę administracyjną do 30 tys. złotych. Zszokowani "okólnikiem" byli nawet pracownicy stacji sanitarnych.
Za przedsiębiorców bierze się także skarbówka. Za poświadczenie nieprawdy, m.in. przy składaniu oświadczeń celem zdobycia środków z tarczy antykryzysowej straszą niemałymi karami.
Kolejne już tajne pismo, tym razem wysłane z centrali do lokalnych oddziałów Krajowej Administracji Skarbowej, zaznaczało, że jeśli pracodawca chcący dostać wsparcie od państwa, złoży fałszywe oświadczenie w sprawie otwierania biznesu, może zostać pozbawiony wolności nawet na osiem lat.