Już za kilka miesięcy praktycznie każdy – jeśli tylko posiada nasz numer PESEL – będzie mógł sprawdzić, czy nie jesteśmy przypadkiem zadłużeni. Nad takim rozwiązaniem pracuje Ministerstwo Sprawiedliwości. Eksperci ostrzegają jednak, że szanse wierzycieli na odzyskanie swoich pieniędzy mogą się wręcz pogorszyć.
Jak podaje serwis prawo.pl, Krajowy Rejestr Zadłużonych ma ruszyć już w lipcu 2021 r. Od innych tego typu rejestrów będzie się różnił szeroką dostępnością i pełną jawnością.
Z ujawnionego właśnie projektu rozporządzenia wynika, że podstawowymi narzędziami do wyszukiwania dłużników będą: numer PESEL, numer NIP lub sygnatura akt sprawy. Resort chciałby, aby w przypadku braku numeru PESEL można było znaleźć dłużnika poprzez numer paszportu i oznaczenie państwa wystawiającego paszport lub numer karty pobytu w Polsce.
Prawnicy mają jednak ogromne wątpliwości co do tego, czy rejestr długów w takiej formie rzeczywiście ułatwi wszystkim życie. Do baz dłużników trafiają nie tylko zalegający z alimentami, ale również np. frankowicze.
Możliwość łatwego sprawdzenia długów danej osoby może również negatywnie wpłynąć na jej szanse na znalezienie pracy.
– To z kolei będzie miało negatywny wpływ na dalszą możliwość regulowania zadłużenia. 3 miesiące zadłużenia w świetle tego jak się zmienia rzeczywistości, w szczególności w dobie pandemii wydaje się być okresem zbyt krótkim by uznać, że ktoś jest uporczywym alimenciarzem – podkreśla w rozmowie z serwisem adwokat Joanna Parafianowicz.
Jak pisaliśmy w INNPoland, rząd pracuje również nad nowelizacją ustawy o własności lokali. Chce w ten sposób zająć się problemem bezkarności właścicieli mieszkań, którzy przez lata nie płacą czynszu i rachunków za media, żerując tym samym na swoich sąsiadach.
Co prawda w ustawie o własności lokali znajduje się zapis, który pozwala wspólnocie starać się o sprzedaż mieszkania dłużnika długotrwale zalegającego z zapłatą – jednak ich interpretacja jest najczęściej zbyt pobłażliwa. Nowe przepisy mają zdefiniować znaczenie słowa "długotrwałe".
Do licytacji kwalifikowałyby się mieszkania, których właściciele zalegają z kwotą będącą równowartością co najmniej 9 miesięcy opłat. Sądy będą mogły powstrzymać licytację jeśli długi powstały np. z powodu ciężkiej choroby.