
Wzrost cen ogrzewania to jeden problem, ale kolejny to ostatni atak zimy. Właśnie przez niego rachunki Polaków mogą wzrosnąć nawet o 30 proc., bo potrzebowaliśmy po prostu więcej ciepła niż przed rokiem. Jaką podwyżkę zobaczymy na fakturach? Wszystko zależy od tego, gdzie mieszkamy.
REKLAMA
Wysokie rachunki za ogrzewanie.
Tegoroczny rachunek za ogrzewanie może być nawet o 10-30 proc. wyższy – przekonują eksperci z HRE Investments. Choć na początku sezon obchodził się z nami łagodnie, to po październiku zima na dobre trafiła do Polski.Od listopada Polacy rozkręcali grzejniki bardziej niż w tym samym okresie w poprzednim roku. To jednak luty na dobre zakuł wszystko śniegiem, lodem i mrozem. Takiej pogody nie mieliśmy w tym miesiącu od lat co też odbiło się na ocieplaniu domów.
Dane HRE Investments wskazują, że do końca lutego zapotrzebowanie na ciepło będzie aż o 17 proc. wyższe niż tym samym miesiącu w 2020 r. Samo w sobie oznacza to, że jeśli ktoś specjalnie nie oszczędzał i nie zakręcał kurków, to zapłaci więcej.
O ile więcej zapłacimy? Zależy czym ogrzewamy i gdzie mieszkamy. Najgorzej mają osoby, które ogrzewają domy korzystając z prądu. W ciągu roku zdrożał on wg GUS o 11,7 proc. Jak liczą specjaliści, jeśli ogrzewaliśmy tak jak reszta kraju, to nasz rachunek może być w tym przypadku wyższy nawet o 1/3.
Eksperci dalej wnioskują, że jeśli ktoś dobrze ocieplił dom i wyposażył go np. w pompy ciepła czy fotowoltaikę, to może liczyć na wzrost jedynie o kilkaset złotych. W przypadku starszych domów, np. z lat 90. o gorszym ociepleniu rachunki mogą spokojnie podskoczyć nawet o 2-3 tys. złotych.
Co z mieszkającymi w blokach? Osoby korzystające z ciepła z sieci miejskiej także zanotowały podwyżkę, jednak o ok. 2-3 proc. Utrzymanie się do maja w cieple może poskutkować rachunkami wyższymi o ok. 15-20 proc. niż w 2020 r.
Tym razem też diabeł tkwi w szczegółach. Nowoczesny kompleks z termodynamizacją i innymi bajerami? Liczmy na wzrost rzędu 200-300 zł. Mieszkanie w nieocieplonym bloku pamiętającym PRL? Tu eksperci mówią nawet dwa razy większym wzroście opłaty za ogrzewanie.
Rachunki za ogrzewanie na parę tysięcy zł
Jak opisywaliśmy w INNPoland.pl, prawdziwe ciepłownicze piekło przeżyli niedawno mieszkańcy Spółdzielni mieszkaniowej im. W. Jagiełły w Łodzi. Niemały szok zapewniła im informacja, że za poprzedni sezon grzewczy przyjdzie im dopłacić kilkakrotnie więcej, niż w ubiegłych latach.Pan Antoni za sezon grzewczy, za około 60- metrowe mieszkanie, zapłacił w sumie 6246, 26 złotych. – To jest okradanie w biały dzień, za takie pieniądze można ogrzać całą willę, a nie mieszkanie w bloku i to na pierwszym piętrze – denerwuje się.
Mężczyzna jest sfrustrowany, bo czuje, że dał się oszukać. – Moja żona, gdy zobaczyła rachunek za ciepło, prawie dostała zawału. Zadzwoniła do spółdzielni, a tam zaczęto ją straszyć komornikiem. Przez to zastraszenie, zebraliśmy oszczędności i zapłaciliśmy połowę tej kwoty. Teraz jestem zły, bo gdy dowiedziałem się ile osób ma podobny problem, poczułem, że dałem się ograbić – mówi mieszkaniec, który na osiedlu żyje już ponad 30 lat.
Czytaj także: