Obóz władzy Zjednoczonej Prawicy przez lata twierdził, że chce opierać energetykę na polskim węglu.
Obóz władzy Zjednoczonej Prawicy przez lata twierdził, że chce opierać energetykę na polskim węglu. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Reklama.
– Docelowo, trzeba to uczciwie powiedzieć, że wszyscy górnicy stracą pracę. W tym sensie, że my mówimy już dziś ze stroną społeczną wspólnym głosem, i to uważam za nasz sukces, o likwidacji branży, nie o restrukturyzacji, nie o jakiejś formie, która sprawi, że to górnictwo stanie się rentowne i nagle wystrzeli w kosmos – stwierdził w rozmowie z portalem Gazeta.pl wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń.
Słowa wiceministra są przede wszystkim pierwszą tak wyraźną zmianą retoryki w tej sprawie. Pierwszym tak otwartym przyznaniem czegoś, co wisiało w powietrzu od dawna i było wypierane zarówno przez populistyczną kiełbasę wyborczą ze strony Zjednoczonej Prawicy, jak i płonne nadzieje na to, że ciągle będzie, jak było zawsze, ze strony górników.
Inną sprawą jest, że Soboń z tym "wspólnym głosem ze stroną społeczną", jeśli stroną społeczną są górnicy, może się mocno zdziwić.
Na pewno można tę sprawę było załatwić tak, jak zostałaby załatwiona w każdym cywilizowanym państwie – powiedzieć górnikom prawdę i zapewnić ich, że będzie się pracować nad programem, który pozwoli im się przebranżowić i mieć bezpieczną przyszłość.
Bo nikt nie wyobraża sobie zostawienia 80 tys. ludzi na bruku, bez żadnej poduszki bezpieczeństwa. Ale czy właśnie teraz nie zrobi tego PiS?

Obiecanki-cacanki, a górnikom radość

A obietnice były wielkie i pompatyczne.
3 lata temu prezydent Andrzej Duda świętował w małopolskich Brzeszczach z górnikami Barbórkę.
– Proszę się nie martwić: dopóki ja pełnię w Polsce urząd prezydenta, nie pozwolę na to, aby ktokolwiek zamordował polskie górnictwo – ogłaszał. – Ona [energetyka – przyp. red.] nadal będzie się opierała na węglu, oczywiście będziemy realizować mix energetyczny, będziemy realizować naszą strategię, ale węgiel w Polsce jest i będzie – rozwiewał wątpliwości górników. I podkreślił dumnie, że "węgiel to największy skarb Polski".
Podobnie było na szczycie klimatycznym, gdzie prezydent powiedział, że "użytkowanie własnych zasobów naturalnych, czyli w przypadku Polski węgla i opieraniu o te zasoby bezpieczeństwa energetycznego nie stoi w sprzeczności z ochroną klimatu i z postępem w dziedzinie ochrony klimatu". Co jest oczywiście klimatyczną bzdurą.
Czytaj także:
Duda nie odpuścił sobie także zeszłorocznej Barbórki i napisał z jej okazji list skierowany do pracowników Polskiej Grupy Górniczej, w którym stwierdził, że "jeszcze przez długie lata, nawet w dobie zmian związanych z globalnym kryzysem klimatycznym, podstawą bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju będzie pozostawał właśnie węgiel".
Podobny list wysłał także premier Mateusz Morawiecki, który napisał w nim: "Jako największe w Europie przedsiębiorstwo górnicze i największy producent węgla kamiennego przyczyniacie się Państwo do utrzymania bezpieczeństwa energetycznego Rzeczypospolitej".

Mowa-trawa, mowa-węgiel

Cztery lata temu premier podobne stwierdzenia intonował podczas swojego exposé.
– Dzisiaj węgiel jest podstawą naszej energetyki, nie chcemy i nie możemy z niego rezygnować. To ważne dla Śląska i Zagłębia, ale to również ważne dla całej Polski – mówił. Dwa lata później powiedział za to na antenie TVP Katowice, że likwidacja energetyki opartej na węglu to "ogromne ryzyko dla całego polskiego przemysłu", odnosząc się w ten sposób do takiego postulatu Koalicji Obywatelskiej.
Natomiast piastujący do 2019 r. stanowisko ministra energii Krzysztof Tchórzewski, mówił w 2015 roku tak: – Polska nie ma alternatywy. [...] Jeżeli Polska będzie się rozwijać, to może się okazać, że tego węgla będzie w dalszej przyszłości zbyt mało. Natomiast dopóki go wystarcza, to trzeba budować elektrownie węglowe o wysokiej sprawności, co przełoży się również na redukcję emisji dwutlenku węgla.
Stwierdził też, że "od energetyki węglowej nie odejdziemy i ona jeszcze przez dziesiątki lat będzie podstawą naszej gospodarki".
A może o ile to koniec górnictwa w Polsce, to rząd zamierza oprzeć energetykę na węglu z Rosji? Tylko tutaj trzeba byłoby wytłumaczyć słowa ministra aktywów państwowych Jacka Sasina z zeszłego roku, który powiedział, że "spółki Skarbu Państwa nie będą już sprowadzać węgla z zagranicy". I skonfrontować ten fakt z górnikami.
Chyba że z tą całą sprawą górnictwa, to po prostu jakoś tak głupio wyszło, bo jak to powiedział wyżej wspomniany Sasin, rząd "był zaskoczony tempem zmian polityki klimatycznej UE"?'
Pytanie jednak brzmi: kto jeszcze w jakiekolwiek tłumaczenia w tej sprawie uwierzy?