Michał Wiśniewski ocenia polski system emerytalny jako przestarzały i dążący do nieuchronnego upadku. Jedynym rozwiązaniem, by zapobiec całkowitemu załamaniu się programu świadczeń dla seniorów jest dogłębna i niewygodna politycznie przebudowa. Przyznaje też, ile sam otrzyma świadczeń.
Politycy od lat spychają ten temat na bok, jednak zdaniem celebryty to tylko kwestia czasu, który płynąc działa na niekorzyść każdego Polaka.
Michał Wiśniewski zauważa, że nie będzie uzależniać od niej swojej przyszłości od emerytury, bo - tak jak i cała śmietanka towarzyska polskiego show-biznesu - przez lata mógł na spokojnie przeanalizować i zaplanować sobie swoją przyszłość.
Twierdzi, że polskie gwiazdy nie powinny liczyć na kokosy ze swoich emerytur. Zaś dzięki zdobywanemu przez lata kapitałowi, mają możliwość spokojnie odłożyć sobie pieniądze na stare lata.
Stary człowiek i może (nawet w Polsce)
Celebryta twierdzi jednocześnie, że wszyscy powinniśmy pominąć kwestie pieniędzy otrzymywanych z ZUS-u podczas rozważań na temat swojej przyszłości i układania planów dla gospodarowania finansami.
Wiśniewski ma co prawda dopiero 49 lat, ale twardo ostaje przy tym, aby nie zwlekać z ustaleniami dotyczącymi jesieni życia.
– Każdy z nas ma szansę na to, żeby zadbać o swoją przyszłość. Ja jestem tego najlepszym przykładem. Zarobiłem 40 mln i gdybym dbał o te pieniądze, to miałbym je do dzisiaj, pewnie ze sporym procentem – skwitował piosenkarz.
W mojej ocenie system emerytalny jest przestarzały i wkrótce przestanie działać. To jest tak stara instytucja, że już dawno powinna zostać gruntownie zreformowana, co nie jest możliwe, bo jest niewygodna politycznie. Dopóki nasze pieniądze będą przerzucane z worka do worka, to jakieś ochłapy do nas trafią. Natomiast jakie ja mam szanse na emeryturę? Pomijam oczywiście fakt, że wyliczono mi ok. 200 zł miesięcznie.
Michał Wiśniewski
celebryta i lider zespołu Ich Troje
Nie narzekam jednak, bo ja na nią nie liczę. Tak naprawdę nasz światek artystyczny nie ma się na co skarżyć. My zarabialiśmy normalne pieniądze, tylko nie odkładaliśmy na nasze emerytury. Co jak co, ale mogę się tylko zgodzić z prezesem ZUS-u w tej kwestii, że nikt nam nie zabronił odkładać 20 proc. z zarobionych pieniędzy. Wiele osób, zamiast myśleć o przyszłości, wydawało pieniądze na subiektywnie ważniejsze rzeczy typu wakacje i inne przyjemności.