Wam też domowy budżet wydaje się coraz ciaśniejszy? Za rachunki i inne opłaty na utrzymanie mieszkania płacimy już średnio o 7 tys. zł więcej niż rok wcześniej. Co podrożało tak, że portfel chudnie w oczach? Jak wskazuje ekspert, winne są podwyżki w trzech obszarach.
Opłaty za mieszkanie – rachunki oraz inne koszty – to jeden z największych wydatków jakie co miesiąc musi ponosić polska rodzina. Już wcześniej płaciliśmy dużo, jednak w ostatnim czasie kwoty te jeszcze bardziej wzrosły.
"W ciągu 12 miesięcy koszty utrzymania mieszkania statystycznej trzyosobowej rodziny wzrosły o około 60 złotych miesięcznie, co w skali całego roku daje kwotę niemal 7000 zł" – alarmuje Mariusz Łubiński, prezes zarządzającej nieruchomościami firmy Admus.
W przesłanej INNPoland.pl informacji prasowej ekspert wskazuje trzy główne powody wzrostu kosztów utrzymania mieszkania, jaki możemy boleśnie odczuć już teraz albo w niedalekiej przyszłości.
"Po pierwsze wyższe opłaty za wywóz śmieci, w tym aspekcie rząd nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i planuje nie tylko wprowadzenie nowych zasad segregacji, ale też wyższe opłaty lub nowe metody wyliczania stawek" – zaznacza Łubiński.
Tendencja jest stała, bo ceny wywozu odpadów w 2019 roku wzrosły o 31,3 proc., a w 2020 aż o 53,6 proc. Obecnie podwyżki wprowadzane są w kolejnych miastach. Wiele samorządów podniosło ceny już od stycznia, w Łodzi wyższa stawka obowiązuje od lutego, a w Warszawie – od kwietnia.
Kolejnym bolesnym kosztem są ceny prądu. Tu też jest historia podwyżek. Na koniec 2020 roku za energię elektryczną musieliśmy bowiem płacić o prawie 12 proc. więcej niż przed rokiem. A to dopiero początek.
"W sumie można się spodziewać, że w 2021 r. podwyżka dla przeciętnego gospodarstwa domowego wyniesie kilkanaście procent. Rząd zapowiadał rekompensatę za podwyżki dla indywidualnych odbiorców, jednak w ostatnim czasie wycofano się z tych deklaracji, więc 100 proc. kosztów podwyżki poniosą końcowi odbiorcy" – przypomina prezes Admus.
Ostatnią wymienioną grupą są podwyżki podatków. Rząd zaklina się, że tego typu danin nie podnosi. Co innego gminy. Jak wskazuje Łubiński, "większość gmin zaktualizowała stawki podatku od nieruchomości do maksymalnych dopuszczalnych, a te w 2021 roku będą o 3,9 proc. wyższe niż w roku poprzednim".
Zmianie ulegną zasady naliczania podatku "od deszczu". Płacić go będą również właściciele działek o powierzchni od 600 m kw., których ponad połowa powierzchni jest zabudowana.
Miarowo rosnące płace minimalne najpewniej zmuszą wspólnoty mieszkaniowe do podwyżki czynszów – wszak trzeba z czegoś płacić pracownikom i obsłudze budynków. "Już teraz właściciel 50 metrowego mieszkania płaci z tego tytułu o ok. 89 zł więcej niż przed rokiem" – przypomina prezes Admus.
Opłata za wywóz śmieci
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, od 1 kwietnia stawka za wywóz śmieci w Warszawie jest powiązana ze zużyciem wody w danym lokalu. Warszawiacy zapłacą 12,73 zł za każdy użyty metr sześcienny.
W efekcie opłaty dla niektórych rodzin wzrosły drastycznie, rekordzistom nawet o 500 proc. Normą stały się opłaty na poziomie 70–90 zł za osobę. Pięcioosobowa rodzina z Ursusa od kwietnia ma płacić za odpady 331 zł, zamiast wcześniejszych 65 zł.
W podobny sposób rozliczani będą mieszkańcy Olsztyna. Tam za każdy metr sześcienny zużytej wody opłata wynosi 8,40 zł. Podobny system od sierpnia zostanie zastosowany w Markach – mieszkańcy zapłacą 11,22 zł za metr sześc. zużytej wody.
Przepisy regulujące zasady określania stawek za wywóz odpadów obowiązują od 2012 roku. Ustawa o czystości i porządku w gminach dopuszcza cztery metody: od powierzchni mieszkania, od liczby zadeklarowanych osób w lokalu, od gospodarstwa domowego i właśnie od zużycia wody.
– Samorządy muszą pokryć koszty wywozu i zagospodarowania odpadów środkami uzyskanymi od mieszkańców i firm. Nie mogą dokładać do tego z własnego budżetu – zaznacza Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich.