Rękawiczki zdjęte – będzie się działo. Wydawcy aż 125 amerykańskich gazet pozwali firmy Google i Facebook. Zarzuty są poważne, bo ma chodzić o zmowę, mającą na celu "zniszczenie konkurencji" gigantów internetowych. W skutek tajnych działań zyski z reklam miały spaść przez dekadą o ponad połowę, a 20 proc. amerykańskich publikacji zbankrutowało.
125 wydawców prasy z 11 stanów, w tym z Teksasu, Ohio, czy News Jersey przemówiło jednym głosem. A raczej – pozwem.
Jak podaje Polsat News, zatrważająca wręcz liczba gazet oskarża koncerny Google i Facebook o zmowę. W wyniku niejawnej umowy między gigantycznymi firmami internetowymi miały one "zniszczyć konkurencję" i doprowadzić do powstania faktycznego monopolu na rynku reklam.
Według argumentów wydawców przychody z reklam spadły na przestrzeni 11 lat z 49 mld do 16,5 mld dolarów. Ta dramatyczna zmiana była powodem zamknięcia aż 20 proc. wszystkich amerykańskich gazet. Pracę straciło przez to nawet 30 tys. osób.
Australia na wojnie z Facebookiem i Google
Puntem krytycznym w sporze mediów z gigantami internetowymi jest fakt, że ogromne firmy nie płacą wydawcom za zamieszczanie ich treści na swoich platformach.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Australia postanowiła zmienić niekorzystny dla mediów status quo. Uchwalone w lutym nowe prawo jest owocem trzyletniego konfliktu władz państwa z internetowymi gigantami. Przepisy są przełomowe na skale światową, bo żaden kraj nie zdecydował się wcześniej na takie zagranie.
Usługi obu firm są bardzo podobne do agregatorów treści, co stało się przyczyną nowych regulacji. Na platformach można wyszukiwać, czytać i udostępniać artykuły napisane przez konkretne publikacje. Oznacza to, że Facebook i Google dotychczas zarabiały na treściach nie ponosząc żadnych kosztów z tego tytułu.
Nowe regulacje wskazują, że serwisy będą musiały uzgodnić system opłat z publikacjami. Jeśli w ciągu dwóch miesięcy nie uda się ustalić kwoty między stronami, w sprawę włączy się arbitraż wyznaczony przez rząd kraju.
Co ciekawe, cyfrowi giganci mogą uniknąć opłaty, jeśli wykażą "znaczący wkład w lokalne dziennikarstwo".
Koncerny niechętnie skłaniają się ku tego typu przepisom. W lutym Facebook na parę dni zablokował w Australii możliwość wysyłania artykułów na platformie. Google zagroziło zaś nawet wycofaniem swojej wyszukiwarki z Australii, choć ostatecznie do tego nie doszło.