Polacy tłumnie ruszyli wyjeżdżać na długi weekend, ale hotelarze mają problem. Branża jest wręcz wściekła na rząd. Przez zachowanie jednego zapisu w ograniczeniach dotyczących Covid-19 właściciele po prostu nie mają szans odżyć i zarobić na żądnych urlopu turystach.
Przyjmujące turystów hotele cały czas mogą działać jedynie z połową dostępnych pokoi. Tak będzie co najmniej do 26 czerwca. – Skandal – komentuje dla serwisu Business Insider Jan Wróblewski, współzałożyciel Zdrojowej Invest & Hotels.
– Z każdą kolejną konferencją prasową rządu jesteśmy świadkami sytuacji, w której absurd goni absurd – grzmi zaś Marcin Mączyński, sekretarz generalny Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego.
Miejsca na długi weekend w pensjonatach, hotelach i innych noclegowniach od dawien dawna są zarezerwowane. Hotelarze cały czas obowiązuje limit gości – mogą mieć zajęte jedynie 50 proc. dostępnych pokoi.
Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział też, że osoby zaszczepione nie będą liczyć się do limitu. W czym problem? Niestety, ale system weryfikacji zacznie działać dopiero po 10 czerwca, czyli dawno po Bożym Ciele.
– Samoloty, oczywiście w tym te ze spółek państwowych, latają normalnie ze stuprocentowym obłożeniem pasażerów. Zwiększono limit na weselach do 150 osób, czasami małe hotele i pensjonaty mają miejsca noclegowe na taką liczbę gości, zatem dlaczego nie mogą działać normalnie? - pyta Wróblewski.
Jak działają hotele w Covid-19?
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, od 8 maja przywrócona została działalność pensjonatów i hoteli. Obiekty obowiązuje jednak ścisły reżim sanitarny i limit 50 proc. obłożenia.
Do 14 maja zamknięte dla gości pozostawały też restauracje hotelowe. Potem ruszyły ogródki, a na sali można było zjeść dopiero po 28 maja. Strefy wellness i spa także mogły ruszyć dopiero 29 maja.
Po długim zamknięciu ludzie aż rwą się zaś do wyjazdów na wypoczynek, a wydrenowana finansowo branża hotelowa i gastronomiczna chce zacząć znowu zarabiać. Przedsiębiorcy liczą na spragnionych normalności turystów, którzy są w stanie zapłacić więcej za zwykłe wakacje. I windują ceny.
Tygodniowy urlop dla pary w pierwszym tygodniu lipca nad polskim morzem to od 5 do nawet 8 tysięcy złotych!
– Wakacje w Polsce są bardzo drogie. W tym roku widzimy jednak, że popyt na taki wypoczynek jest większy niż podaż – mówi w rozmowie z money.pl Kazimierz Waluch, ekspert od branży turystycznej.