Nie jest wykluczone, że rząd będzie starał się wycofać z projektu kontrowersyjnej daniny. Najpierw wprowadzenie nowego obciążenia dla producentów sprzętu elektronicznego skrytykowało Ministerstwo Rozwoju. A teraz wątpliwości zaczął mieć nawet resort kultury.
Opłata reprograficzna
Opłata reprograficzna, potocznie nazywana "podatkiem od smartfonów” miałaby być pobierana od producentów i importerów urządzeń do kopiowania i odtwarzania muzyki, filmów, książek, artykułów, obrazów lub animacji.Postulaty
branży IT w pełni poparło Ministerstwo Rozwoju, które w opinii do projektu napisało, że
zmiany w ustawie o prawie autorskim (czyli rozszerzenie opłaty reprograficznej) są niezasadne.
Ministerstwo Kultury i opłata reprograficzna
Pod naporem krytyki mięknie również resort kultury. Ministerstwo przyznaje, że faktycznie istnieje obawa, że nałożona m.in. na komputery przenośne czy tablety opłata wywoła podwyżki.
“Ten problem jest szczególnie istotny z punktu widzenia epidemii, która spowodowała, że praca czy nauka odbywa się na odległość, a komputery i tablety są niezbędnymi urządzeniami do prawidłowego przebiegu kształcenia" – czytamy w opinii resortu.
Po co ta opłata?
– Federacja Konsumentów, która straszy wzrostem cen urządzeń po rozszerzeniu opłaty – w sytuacji, w której na całym świecie opłaty te ponoszone są przez producentów i importerów sprzętu. I praktycznie nigdy, a jeśli już to bardzo rzadko, te opłaty są przenoszone na konsumenta – mówił z kolei dla InnPoland Dominik Skoczek, szef Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych.