Przez wszechobecny monitoring wrażenie, że ktoś nas obserwuje, przestaje być jedynie wrażeniem. Co więcej, coraz powszechniejszy staje się system rozpoznawania twarzy, który dołącza do wszechobecnych kamer. I choć rządy przekonują, że w ten sposób dbają o nasze bezpieczeństwo, strach przed nadużyciem naszej prywatności wcale nie jest paranoją.
Życie Trumana Burbanka z pozoru było sielanką. Porządne sąsiedztwo, ładny dom, stała praca, kochająca żona… Zbyt spokojnie, zbyt idealnie, żeby było to prawdziwe. Każdy, kto oglądał film ze świetnym Jimem Carreyem w roli głównej, wie, że egzystencja bohatera była jedynie ułudą - mężczyzna nie miał szans na prawdziwe życie, bo wszystko wokół niego było zaplanowane, a każdy ruch - pieczołowicie nagrywany.
Fikcja powoli staje się rzeczywistością, jednak na dużo większą skalę, a głównymi bohaterami jesteśmy my wszyscy. Kamery są dosłownie wszędzie – w miastach, sklepach, biurowcach, kościołach, publicznych toaletach, na osiedlach, a nawet u sąsiada za płotem. Tu warto wspomnieć, że sądy wydają już pierwsze wyroki za naruszenie prawa do prywatności czy przetwarzanie danych osobowych bez zawartej w tym celu umowy.
Problem w tym, że ludzie, a nawet spółki administrujące wspólnoty mieszkaniowe zamieszczają kamery i monitoring w różnych miejscach bez skonsultowania tej kwestii z mieszkańcami czy sąsiadami. Tutaj można jeszcze walczyć z samowolką, ale wszystkie miejsca użytku publicznego kontrolowane przez rząd i korporacje raczej nie muszą nikogo pytać o pozwolenie. Tym samym często nie mamy wpływu na to, czy ktoś nas obserwuje.
Technologia rozpoznawania twarzy
Rozwiązania biometryczne to żadna nowość. W końcu niemal każdy posiadacz nowoczesnego smartfona uśmiecha się do ekranu w celu jego odblokowania. W tym przypadku technologia rozpoznawania twarzy ma zapewniać nam skuteczną ochronę danych osobowych na wypadek, gdyby ktoś wszedł w posiadanie naszego urządzenia.
Rozpoznawanie twarzy działa na zasadzie identyfikacji lub weryfikacji osoby na obrazach cyfrowych, lub klatkach wideo przy pomocy wzorca biometrycznego twarzy i odpowiadającej jej zapisów komputerowych. W skrócie – kamera wykrywa twarz, dopasowuje jej kąt i wyrównuje ją, następnie koduje i porównuje do poszczególnych ciągów cyfr.
Taka skomplikowana procedura pozwala nam odblokować swój telefon w wyniku jednego spojrzenia w obiektyw. Dzięki temu tylko właściciel urządzenia może uzyskać dostęp do wszystkich chronionych plików i aplikacji, które również mogą mieć weryfikację biometryczną. Jest to obecnie jedno z najbezpieczniejszych zabezpieczeń obok czytnika linii papilarnych.
Swojego telefonu – o ile korzystamy z niego we właściwy i bezpieczny sposób – raczej nie powinniśmy się bać. Sprawy mają się zupełnie inaczej w przypadku połączenia monitoringu z systemem rozpoznawania twarzy. Wtedy – jak pokazują przykłady z różnych zakątków świata – narzędzie niekoniecznie jest wykorzystywane w celu ochrony obywateli.
Monitoring rozpoznający twarze
Małgorzata Fraser, dziennikarka i publicystka specjalizująca się w zagadnieniach cyberbezpieczeństwa i prywatności uważa, że "narzędzia służące do rozpoznawania twarzy połączone z masowym monitoringiem wizyjnym i rozbudowaną analizą zachowań obywateli i obywatelek to potężna technologia, która znacząco rozwinęła się w ciągu minionych kilku lat".
– To oczywiście technika nadzoru – według rządów państw ją stosujących, ma służyć poprawie naszego bezpieczeństwa i zapobieganiu przestępstwom – tłumaczy w rozmowie z INNPoland.
Zaskakujące jest jak wiele państw – oprócz Chin, Rosji i Stanów Zjednoczonych, w których dochodziło do nadużywania tej technologii – korzysta z tego rozwiązania.
– Według dostępnych danych, do końca 2019 r. co najmniej 15 państw Unii Europejskiej stosowało tego rodzaju narzędzia. Jednocześnie tylko 20 proc. mieszkańców i mieszkanek UE zgadza się na to, by ich wizerunek był przetwarzany przez władze w takich celach – wskazuje Fraser.
W jaki sposób działa ta technologia? – W skrócie – umożliwia jednoczesne skanowanie twarzy tysięcy, a nawet milionów osób, w tej samej chwili pozwalając na identyfikację ich tożsamości i wywołanie całego szeregu danych zawartych w rządowych zbiorach informacji – wyjaśnia dziennikarka.
Zagrożenia dla naszej prywatności
Technologia rozpoznawania twarzy jest stosowana w coraz większej liczbie dziedzin życia codziennego. Wśród nich można wymienić bezpieczeństwo, ochronę płatności, marketing czy po prostu wyszukiwania konkretnych osób. Problem w tym, że w krajach takich jak Chiny czy Rosja dochodziło do nadużywania tego narzędzia, co spotkało się z ostrą reakcją ze strony Amnesty International, a Chiny zostały oskarżone o łamanie praw człowieka.
Trzeba pamiętać, że broń – jak sama nazwa wskazuje – służy do obrony, a jednak ludzie wykorzystują ją w skrajnie odmiennych celach. Podobnie jest z technologią rozpoznawania twarzy. – Świadomość tego, że technologia masowego monitoringu sprzężona z rozpoznawaniem twarzy to zagrożenie, narasta na całym świecie – zauważa ekspertka.
– Najgorsze jest obecnie to, że jej dotychczasowe wdrożenia nie były poprzedzone niemal żadną analizą ryzyka i nie są obudowane obwarowaniami prawnymi, które pozwalałyby nam chronić swoją prywatność i wolność w przestrzeni publicznej, która powinna przecież z definicji należeć do nas wszystkich – wyjaśnia.
Rozpoznawania twarzy jak miecz obosieczny
To, co ma zapewniać nam bezpieczeństwo, nie zawsze jest wykorzystywane zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem. Tym bardziej jeśli wpadnie w niepowołane ręce.
– Po technologię tę sięgają jednak nie tylko rządy, które powinny być poddane szczególnemu rygorowi prawnemu w tej kwestii; rozpoznawanie twarzy wykorzystuje również sektor prywatny, komercyjny, analizując na podstawie nagrań np. nasze zachowania konsumenckie, które mogą służyć zwiększaniu sprzedaży, budowaniu lojalności konsumenckiej, słowem – manipulowaniu naszymi wolnymi wyborami – jak zauważa Fraser.
Wpływanie na nasze wybory zakupowe to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. – Rozpoznawanie twarzy to technologia tak doskonała, jak uczyni ją człowiek – mamy więc do czynienia z tragicznymi pomyłkami, kiedy algorytmy mające wskazywać policji potencjalnych przestępców wskazywały ich wadliwie, wybierając osoby czarnoskóre – bo tak „wyszkolili je” ich twórcy – wskazuje ekspertka.
Jej zdaniem wartym analizy przypadkiem jest wykorzystanie tej technologii w przypadku uczestników i uczestniczek demokratycznych protestów, gdzie rozpoznawanie twarzy może być wykorzystywane nie tylko do wyłapywania poszczególnych osób, ale i wywierania efektu mrożącego na wszystkich protestujących. Do wydarzeń tego rodzaju dochodziło podczas fali demonstracji w Hongkongu.
– Twarz, jako narzędzie biometrycznego uwierzytelniania tożsamości, jest nam dana raz na całe życie – nie możemy jej wymienić, nie możemy również w normalnych warunkach ochronić się przed działaniem tego typu technologii – podkreśla Fraser, dodając, że w Hongkongu aktywiści i aktywistki wynaleźli odzież „mylącą” kamery.
Jak możemy sobie pomóc?
Według ekspertki przede wszystkim powinniśmy "domagać się od rządzących, aby stworzyli przejrzyste, poddane kontroli społecznej reguły wykorzystania tego typu technologii, a także robić wszystko, by rozpoznawanie twarzy sprzężone z monitoringiem wizyjnym nie mogło być wykorzystywane do celów masowego nadzoru nad społeczeństwem, jak i domagać się usunięcia naszych danych, które zostały zgromadzone z wykorzystaniem tej technologii bezprawnie".
– Tylko wtedy mamy szansę, że Europa, w tym Polska – nie staną się drugimi Chinami – podkreśla Fraser.