Wydaje się, że po lockdownie gastronomia wręcz zabija się o pracowników. Właściciele lokali prześcigają się w ofertach, a petenci mogą przebierać w nich do woli i zgarnąć niezłe pieniądze. Jak prosto jest znaleźć pracę w gastro? Sprawdziliśmy to. Zapomnij o CV i długiej rekrutacji – ofertę dostałem w niecałą godzinę.
O pracę w gastronomii wcale nie jest trudno - w ofertach możńa przebierać
Restauracje szukają osób zarówno totalnie "zielonych", jak i z szerokim doświadczeniem
Mi udało się "zatrudnić" bez wysyłania CV, rozmowy na żywo czy innych formalności
Restauracje szukają pracowników
Jak tylko otworzyły się lokale gastronomiczne, branża zaalarmowała: w restauracjach nie ma komu robić. Długi lockdown gastronomii sprawił, że wytęsknieni Polacy rzucili się rezerwować stoliki, lecz po fali zwolnień kelnerów, barmanów czy kucharzy nie ma kto ich obsługiwać. Niektórzy skończyli z gastro raz na zawsze, a inni boją się wracać.
W ofertach można przebierać godzinami. W popularnych serwisach z ofertami szukają po prostu wszystkich. Na zmywak, za bar, do obsługi stolików, do kuchni, do witania gości. Z dość wyśrubowanymi wymaganiami albo zupełnie zielonych. Wiele ofert znajduję nad polskim morzem, w górach lub w większych miastach, gdzie w wakacje 2021 spodziewać się można ataku turystów.
Stawki są różne i nie wszyscy je podają. W warszawskich knajpach rozstrzał jest duży. W niektórych miejscach liczyć można na 16-20 zł/h, w innych to nawet dwa razy więcej, bo 30-40 zł za godzinę. Pracodawcy przypominają też o napiwkach i serwisach, które dalej windują nasze wypłaty.
Praca w gastronomii bez doświadczenia
Musiałem to sprawdzić na własnej skórze. Zatem na potrzeby mojego małego dziennikarskiego śledztwa na jeden dzień stałem się zupełnie zielonym studentem. Szukam pierwszej pracy na wakacje, ale jak dobrze pójdzie, to zostanę na dłużej. Bez wysyłania CV i żadnego przygotowania znajduję parę interesujących ofert w kwadrans. Zatrudniają mnie jeszcze szybciej.
– Jak dla mnie może Pan zacząć od jutra. To kwestia nauczenia się systemu. U nas się nie gotuje na bieżąco, klient zamawia sobie danie i trzeba je nałożyć, nabić na kasę fiskalną i przyjąć zapłatę. Ot, cały serwis – tłumaczy nam menedżerka baru mlecznego.
Odpowiadam, że w gastronomii jestem totalnie zielony, nigdy też nic nie "nabijałem". Będzie z tym problem?
– Nie, proszę się absolutnie nie martwić. Zna pan polską kuchnię, wie pan co to kotlet schabowy czy de volaille, nie ma pan bariery językowej. I to jest start. Obsługę kasy się szybko łapie, mamy też system zmian w aplikacji na komórkę. Na kasie nabija się ikonki, samo liczy sumę. Wszystko jest proste i intuicyjne. Myślę, że dwa dni rozbiegu i będzie pan śmigał – przekonuje mnie.
Wiara, że podołam, jest budująca. No dobrze, a jak z warunkami pracy?
– Wie pan, mamy sporo innych studentów więc zespół jest fajny, młody i można śmiało dostosować grafik do nauki. Wielu już tak robi, np. bierze parę dni wolnych, by się pouczyć przed egzaminem. Wszystko jest do dogadania – zachwala nasza rozmówczyni.
W końcu kluczowe pytanie. Co z pensją?
– Wszystko tak, jak w ofercie. Jest pan studentem poniżej 26 lat, więc na rękę ma pan 30 zł za godzinę. U nas wszyscy mają umowy zlecenia, wypłaty są przelewem na konto. Nigdy się nie spóźniamy. 2 razy w miesiącu można wziąć zaliczkę na bieżące wydatki – wymienia moja potencjalna pracodawczyni.
Tak jak wspominałem – ja się nie znam się. 30 złotych na godzinę to dużo czy mało?
– Wie pan, ja bym powiedziała że dużo, a nawet bardzo dużo. Za starszych pracowników płaci się już składki, oni mają bliżej dwadzieścia-parę złotych. Ale 330 zł dniówki na początek? To są moim zdaniem porządne pieniądze – przekonuje moja rozmówczyni.
Zaznaczam, że mam kolegę, który też byłby zainteresowany. Znajdzie się miejsce i dla niego?
– Cała gastronomia już ruszyła po pandemi. Ogródki, sale – trzeba wrócić o zwykłej pracy po lockdownie. My mamy parę barów i otwieramy właśnie nową lokalizacje. Rozumie się, że ludzi potrzeba sporo, więc zapraszamy – przekonuje menedżerka.
Okazuje się, że właśnie odbyłem rozmowę o pracę. Menedżerka informuje mnie, że zwykle rozmowy przeprowadzane są na żywo. Ja wskazałem, że jestem totalnie zielony, więc przyniesienie CV do siedziby pewnie niewiele by zmieniło. Dostaję namiary na dalszy kontakt.
Ile ofert pracy jest w gastronomii?
Co na to zawodowcy od szukania pracy? O skomentowanie sytuacji w gastronomii poprosiliśmy serwis Praca.pl.
– Patrząc na wykres przedstawiający publikację ogłoszeń o pracę w obszarze gastronomii, wyraźny wzrost liczy opublikowanych ofert widzimy 19 maja, czyli 4 dni po otwarciu ogródków gastronomicznych. Tego dnia liczba aktywnych na Praca.pl ogłoszeń tym obszarze wzrosła o około 30 proc. w stosunku do średniej w poprzednim roku. Od tej pory obserwujemy tendencję wzrostową – informuje nas Aleksandra Wesołowska, PR manager.
Kto jest najbardziej potrzebny? Według ekspertów pracodawcy najczęściej poszukują kucharzy. Nawet co czwarte ogłoszenie dotyczy tego stanowiska.
– Na wagę złota są też kelnerzy i pracownicy restauracji - ogłoszenia na każde z tych stanowisk to około 18 proc. wszystkich ofert pracy w gastronomii. Potrzebni są także bariści (6 proc. ofert), piekarze (5 proc. ofert) i cukiernicy (kolejne 5 procent) – referuje Wesołowska.
A pracowników rzeczywiście brakuje. Winna temu jest temu – zgadliście – pandemia Covid-19.
– Teraz, gdy praca w gastronomii i hotelarstwie znowu jest możliwa, młodzi ludzie nie są już tak chętni, żeby ją podjąć. Wynika to z jednej strony z braku zaufania do pracodawców i sytuacji, nie wiadomo przecież, czy nie będziemy mieli do czynienia z kolejną falą pandemii i kolejnymi lockdownami. Z drugiej strony zaś z przebranżowienia się młodych osób, które kierują się w stronę pewniejszych w pandemii obszarów, takich jak IT czy e-commerce – podsumowuje przedstawicielka Praca.pl.
O komentarz zapytaliśmy też Urząd Pracy m.st. Warszawy.
"Od stycznia do maja 2021 r do Urzędu wpłynęło 861 ofert pracy z branży gastronomicznej, na w sumie 1916 wolnych miejsc pracy. W tym 808 ofert pracy na 1798 miejsc pracy zostało zgłoszonych w celu uzyskania informacji starosty" – poinformowano nas w przesłanym komunikacie.
Jak kształtują się płace? Okazuje się, że nasz bar mleczny całkiem nieźle tu wypada.
"Średnie miesięczne wynagrodzenie w przypadku umowy o pracę w pełnym wymiarze czasu pracy wyniosło 3042,28 zł brutto, natomiast średnia stawka godzinowa w przypadku umów cywilno-prawnych wyniosła 19,19 zł brutto/h" – referuje dla INNPoland.pl przedstawicielka UP Warszawa.
Barman weteran o sytuacji w gastronomii po Covid-19
– Sorki, ile?! 30 zł na godzinę to dostawali szefowie kuchni i to w renomowanych lokalach. Zobacz, ile to jest kasy na 12h zmiany – nie może się nadziwić mój rozmówca, który na gastronomii zjadł zęby.
W branży siedzi już 10 lat. Jak wszystkim, również i jemu Covid-19 ostro dał się we znaki. Musiał zrezygnować z pełnego etatu w gastronomii na rzecz pracy w biurowcu. Ze starego zawodu w gastro zostały mu tylko weekendowe zmiany za barem jednego z warszawskich lokali.
– Generalnie problem jest taki, ze pandemia wykosiła jakiekolwiek chęci pracy u starych wyjadaczy, jak my. Większość uciekła do prac bardziej stabilnych, ponieważ nawet nie sam brak pracy był najgorszy, ale pozostawienie nas sobie samym przez pracodawców. Covid-19 tylko uwypuklił wszystkie problemy od lat zamiatane pod dywan – wspomina.
Choć sporo ofert wymaga zaawansowanej wiedzy – o winach, daniach określonych kuchni czy ogólnego doświadczenia – studenta bez fachu się tam nie zatrudni.
– Moje kumpele z jednego baru nad Wisłą od miesięcy szukają ciągle barmanów i barbecków do pracy. Nie ma nikogo sensownego. W tym momencie pracują leszcze, których nie będzie komu wyszkolić na porządnych pracowników. W gastro będzie pokolenie leserów, którzy nie maja ani ambicji, ani pomysłu na siebie. Branża, zamiast się uzdrowić, to jeszcze bardziej się spartaczy – zwiastuje barman.