Pracownicy w fabryce Toyoty w Wałbrzychu
Według informacji znajdujących się w wyciekach ze skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka, Toyota ma rozważać wygaszenie produkcji w fabryce w Wałbrzychu. Fot. Krzysztof Ćwik / Agencja Gazeta
Reklama.
O planach zakończenia produkcji silników w fabryce Toyoty w Wałbrzychu do 2025 r. przedstawiciele koncernu mieli poinformować podczas marcowego spotkania, w którym oprócz Dworczyka miał wziąć udział również doradca premiera Krzysztof Michalski. Okazuje się, że Toyota planuje otwarcie fabryki samochodów elektrycznych w sąsiednich Czechach.

Toyota w mailach Dworczyka

"W związku z tym panowie z polskiej Toyoty (prosząc o super poufność) przedstawili ciekawy pomysł" – pisze Dworczyk w mailu, którego adresatem jest premier Mateusz Morawiecki. W propozycji chodzi o to, aby polski rząd zaproponował Toyocie współpracę przy produkcji samochodów elektrycznych. Równoczesna produkcja Toyoty oraz polskiej Izery miałaby odbywać się w jednej fabryce w promieniu 50 km od Wałbrzycha.
Szef KPRM przyznaje, że problemem byłaby tutaj potrzeba wyjaśnienia zmiany lokalizacji fabryki Izery ze Śląska-Jaworzno oraz to, że zmianę można byłoby ogłosić dopiero za kilkanaście miesięcy. Równocześnie jednak wylicza plusy rozwiązania:
  • "skokowo zwiększa szansę powodzenia projektu Izera (zaufany partner z płyta samochodu)
  • mniejsze zaangażowanie finansowe z naszej strony
  • polityczno międzynarodowe (partnerstwo PL-JP)
  • samochód osobowy montowany w Polsce
  • zachowanie pracowników w okolicach Wałbrzycha".
  • Mail kończy pytanie do premiera o to, czy "jest zielone światło na eksplorowanie tego tematu".
    Przedstawiciel Toyoty, do którego zwróciliśmy się z prośbą o ustosunkowanie się do informacji poinformował nas, że "na obecnym etapie" koncern nie komentuje sprawy.
    Czytaj także:

    Afera mailowa Dworczyka

    Mail dotyczący Toyoty został opublikowany na komunikatorze Telegram, na którym od kilku tygodni pojawiają się domniemane maile z prywatnej poczty elektronicznej szefa KPRM. Ostatnio publikowano m.in. maile dotyczące opóźnień w dostawach szczepionek. Cyberprzestępcy zamieścili też w sieci między innymi CV pułkownika Konrada Korpowskiego, dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.
    Sam Michał Dworczyk zapewniał w rozmowie z "Wprost", że wśród ujawnionych przez hakerów dokumentów nie było żadnych materiałów niejawnych w rozumieniu ustawy.
    – Oczywiście były tam różne informacje wrażliwe, bo taki charakter ma wiele informacji w świecie polityki. Natomiast według mojej wiedzy nie było tam informacji klauzulowanych, niejawnych – stwierdził szef KPRM.

    Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl