Dane, których dostarczają satelity NASA wskazują, że lądowe pokrywy lodowe na Antarktydzie i na Grenlandii tracą masę od prawie 20 lat. Zjawisko topnienia lodowców jest nie tyle szokujące, co niebezpieczne dla "życia" planety. Zjawisko znikania lodowców ma też wpływ na Bałtyk.
Ogromne zmiany w wyglądzie lodowców widać praktycznie wszędzie, nie tylko tam, gdzie jest ich najwięcej, np. w Parku Narodowym Glacier w północno-zachodniej części stanu Montana.
Park powstał w 1910 r. i w tamtym czasie obejmował ok. 150 lodowców. Teraz jest ich mniej niż 30, a powierzchnia większości z nich zmniejszyła się o 2/3.
Wszystko to wiąże się ze wzrostem globalnej temperatury, a zjawiska, które są tego konsekwencją, takie jak topnienie lodowców czy susze powodują kolejne, jak wzrost poziomu wód (także na Bałtyku), powodzie czy megapożary.
Co więcej, gdyby stopił się cały lód lądowy na Ziemi, poziom mórz podniósłby się o ponad 60 cm. Pod wodą znalazłyby się m.in. Dakar, Kalkuta, Miami, Wenecja oraz Szanghaj. Najlepiej realne zagrożenie obrazuje animacja poniżej, która symuluje świat bez lodowców.
Lasy mogą uratować klimat
Jedne działania planetę rujnują, inne pomagają w przywracaniu utraconej bioróżnorodności. Pomysłem na ratunek jest posadzenie w krajach UE trzech miliardów drzew. Bowiem do 2035 r. Unia Europejska będzie starła się osiągnąć neutralność klimatyczną w użytkowaniu gruntów, leśnictwie i rolnictwie.
Teraz rocznie w UE sadzi się około 300 mln drzew, czyli już przy obecnej polityce do 2030 roku posadzonych zostanie 3 mld drzew. Nowy cel oznacza podwojenie tej ilości. Komisja już teraz zapowiada restrykcyjną politykę dotyczącą sadzenia nowych drzew.