To nie są już czasy, gdy do auta podpinało się lekką przyczepkę Niewiadów i ruszało się w świat. Nowoczesne przyczepy, które można wynająć za np. 200 zł za dobę, ważą dużo ponad tonę. Cieszą cię dużym powodzeniem, o czym świadczy m.in. prawdziwy boom rejestracyjny.
Standardowe prawo jazdy kat. B pozwala na ciągnięcie przyczepy ważącej do 750 kg. Gdy mowa o przyczepie powyżej tego limitu, warto zainwestować w uzyskanie tzw. kodu 96. Dzięki temu, za 170 zł, można rozszerzyć uprawnienia do ciągnięcia cięższych przyczep, ale masa całego zestawu nie może przekraczać 4250 kg.
Dla wielu to nadal za mało. Decydują się więc na kurs B+E za ok. 1200 zł. Kat. B+E pozwala na ciągnięcie przyczepy nawet do 3,5 tony. Wzrost zainteresowania widać chociażby w internecie.
– Kategorię B+E mamy w ofercie od niedawna, ale wyszkoliliśmy więcej osób, niż przewidywaliśmy. Przyczepy kempingowe, skutery wodne, koniki. Polacy zmienili charakter wypoczynku i muszą ciągnąć za sobą coraz więcej – mówi jeden z właścicieli warszawskiej szkoły jazdy.
Turystyczne oblężenie trwa
Sezon w pełni to dodatkowa zachęta dla podróżujących inaczej niż z kat. B. Mimo zbliżającego się okresu promocji branża niestety straszy, że w tym roku nie możemy liczyć na obniżki. Tygodniowy pobyt dwóch osób w trzygwiazdkowym hotelu w Mielnie kosztuje ok. 3 tys. zł.
Z kolei ceny hoteli o wyższym standardzie zaczynają się tutaj od 5 tys. zł. Polacy nie wyglądają jednak na przerażonych. Czasem płacą więcej niż za wczasy zagraniczne. Hotele pękają w szwach, a dostępne są tylko pojedyncze noclegi.
W porównaniu z nadmorskimi kurortami, nocleg w górach jest sporo tańszy. Tygodniowy pobyt dwóch osób w hotelu Eco Tatry kosztuje na przykład blisko 2,6 tys. zł.