
Pracują więcej i cięzej, zarabiają mniej. Szwedzkie media donoszą o nierównym traktowaniu polskich pracowników przy sadzeniu lasów pod Uppsalą.
REKLAMA
Praca w lesie
Aby wyrobić normę, muszą pracować 10 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu. Na pierwszą stronę szwedzkiego dziennika "Dagens Nyheter" trafiła historia dwóch Polaków, którzy mają być wykorzystywani przy sadzeniu lasów pod UppsaląJak donosi dziennik, powinni oni zarabiać 20 koron na godzinę (ok. 12 euro). W praktyce jednak zarabiają pół korony (ok. 50 eurocentów) za sadzonkę, co sprawia, że ich stawka godzinowa zmniejsza się o połowę.
Gazeta ujawniła też nagranie z ukrytej kamery, na którym Ase Karlsson, szefowa przedsiębiorstwa, przyznaje, że "polscy pracownicy kierowani są do pracy na szczególnie trudnym terenie". Ziemia jest tam twarda, z kamieniami i korzeniami, a plecak z sadzonkami waży 20 kg.
Karlsson przekazała Polakom , że "mogą zarobić dużo więcej, jeśli się wysilą”.
Mężczyźni skontaktowali się ze związkami zawodowymi branży leśnej SG, ale gdy chcieli negocjować warunki pracy, zostali zwolnieni. Po interwencji związków, otrzymali należne im pieniądze, ale jak podkreślają, w lesie wciąż pracuje wielu ich polskich kolegów.
Jak czytamy w RMF24, co roku do Szwecji przyjeżdża ok. 5 tys. pracowników leśnych z zagranicy. Jedynie 3 proc. stanowią Szwedzi. Z raportu Instytutu Naukowego Skogforsk wynika, że największą grupę takich tymczasowych pracowników stanowią Polacy (34 proc.), Rumunii (25 proc.) oraz Litwini (11 proc.)
Czytaj także: Polacy na budowie fabryki Tesli
Jakiś czas temu pisaliśmy w INNPoland o pozostawiających wiele do życzenia warunkom pracy na budowie pierwszej fabryki samochodów Tesla w Europie.Niemieccy dziennikarze ujawnili, że robotnicy pracują po 14 godzin dziennie, a opłacani są poniżej stawki minimalnej. Za godzinę dostają 8,70 euro – tymczasem płaca minimalna w Niemczech wynosi w 9,50 euro za godzinę.
Zakwaterowaniu robotników daleko jest również do pandemicznych standardów: hostel dzielą z 350 innymi osobami, często sypiając po 3 osoby w pokoju. Na początku roku na placu budowy dziesiątki pracowników miały zakazić się koronawirusem.
