"Ile kosztuje bochenek chleba" - zapytano premiera w Karpaczu. Odpowiedź zawstydziła wszystkich mistrzów w "laniu wody", z legendarnym już rzecznikiem Wodociągów Kieleckich na czele. Mateusz Morawiecki odnosił się do pytania przez półtorej minuty. Ale konkretnej kwoty nie podał. Internet postanowił pomóc premierowi i podpowiedzieć - ile w końcu kosztuje ten chleb.
Podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu dziennikarze rozmawiali z szefem rządu m.in. o ewentualnej rekonstrukcji jego gabinetu, relacjach z Unią Europejską czy sytuacji gospodarczej. Padło też bardziej przyziemne pytanie, na które premier Morawiecki nie odpowiedział wprost.
"Ile kosztuje zwykły bochenek chleba w sklepie?" – zapytał premiera Mateusza Morawieckiego dziennikarz "Faktu". Dyplomatyczna odpowiedź szefa rządu trwała ok. 1,5 minuty.
Premier mówił o rolnikach, cenach pszenicy i rzepaku, afrykańskim pomorze świń i emerytach. Lwią część wypowiedzi poświecił Polskiemu Ładowi. – Staram się od czasu do czasu robić zakupy, żeby właśnie w sklepie spożywczym zobaczyć, jakie są ceny. Porównuję je do cen w skupie – oświadczył.
Internauci wypowiedź odebrali jako klasyczne “lanie wody”, maskujące niewiedzę. I postanowili premierowi podpowiedzieć, jak to faktycznie jest z cenami chleba w Polsce. Na Twitterze trwa akcja wysyłania paragonów do Mateusza Morawieckiego. Niektóre z nich powalają z nóg.
– Mati, tyle – donosi uprzejmie jeden z internautów, przesyłając zdjęcie paragonu opiewającego na kwotę 9 złotych (!) za pół bochenka chleba kurpiowskiego.
Inni - na przykładzie bochenka - pokazują ogólną, niepokojącą tendencję.
Znaleźli się i tacy, którzy pocieszają, że są jeszcze miejsca, gdzie wciąż da się kupić chleb we w miarę przyzwoitej cenie.
Nie zawiedli również "internetowi śmieszkowie". Wypowiedź premiera szybko doczekała się humorystycznej przeróbki.
Drożeje chleb i produkty mączne
Do cen mąki i chleba, które obecnie widzimy na sklepowych półkach, nie ma się co przyzwyczajać. I niestety, nie chodzi o to, że stanieją. Jak zaznaczają eksperci, przy obecnych notowaniach pszenicy powinny pójść już w górę o nawet 15 procent.
Ceny zboża rosną w zastraszającym tempie, a przoduje w tym pszenica, która kosztuje dziś o 30 procent więcej niż w ubiegłym roku. Na przełomie sierpnia i września za jej tonę z dostawą do portu trzeba było zapłacić 1170 zł, co stanowi historyczny rekord.
Przyczyną tego stanu są globalnie niższe zbiory, na które nałożył się wysoki popyt po pandemii.Drogie zboże to drogie pieczywo, ciastka, makarony i wszelkie inne produkty żywnościowe oparte na mące.
– Tanio to już było – kwituje piekarz Stanisław Nutka, prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarnictwa RP. Od poniedziałku 6 września podniósł ceny pieczywa o blisko 10 proc. w swoich poznańskich sklepach.