Lepiej nie przywiązywać się do cen mąki i chleba, które widzimy na sklepowych półkach. Jak zaznaczają eksperci, przy obecnych notowaniach pszenicy powinny pójść już w górę o nawet 15 procent. I pójdą, jak tylko zakończą się podpisane przed podwyżką, długoterminowe kontrakty marketów z producentami.
Ceny zboża rosną w zastraszającym tempie, a przoduje w tym pszenica, która kosztuje dziś o 30 procent więcej niż w ubiegłym roku. Na przełomie sierpnia i września za jej tonę z dostawą do portu trzeba było zapłacić 1170 zł, co stanowi historyczny rekord - czytamy w next.gazeta.
Przyczyną tego stanu są globalnie niższe zbiory, na które nałożył się wysoki popyt po pandemii.
Drogie zboże to drogie pieczywo, ciastka, makarony i wszelkie inne produkty żywnościowe oparte na mące. – Tanio to już było – kwituje piekarz Stanisław Nutka, prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarnictwa RP. Od poniedziałku 6 września podniósł ceny pieczywa o blisko 10 proc. w swoich poznańskich sklepach.
Największa sprzedaż makaronów pochodzi z wielkich sieci sklepów na podstawie umów na cały rok. To te umowy chronią nas obecnie przed większą drożyzną.
Korzystna sytuacja dla konsumentów, to duży problem dla producentów "mącznej" żywności. – Nasza sytuacja jest dramatyczna, niektóre firmy długo tego nie wytrzymają. Teraz sprzedajemy sieciom makarony bez żadnego zysku, niektórzy już nawet poniżej kosztów produkcji - alarmuje w "Wyborczej" Marek Dąbrowski, prezes Polskiej Izby Makaronu.
Do problemu z drożejącym zbożem dochodzą jeszcze znaczne podwyżki cen energii, opakowań, folii, a nawet palet - te biją rekordy wzrostów, bowiem w stosunku do roku ubiegłego zdrożały o blisko 150 proc. W górę poszły też płace dla pracowników w ślad za wzrostem płacy minimalnej.
Podwyżki sprzętu AGD
Drożeje nie tylko żywność, ale również... sprzęt kuchenny. Jak pisaliśmy w InnPoland, eksperci ostrzegają, że sytuacja na globalnym rynku przełoży się na gigantyczny wzrost cen sprzętu AGD. Boleśnie odczujemy to już tej jesieni.
Niebawem należy spodziewać się podwyżek nawet o ok. 20 procent.
To przez ograniczenia podaży spowodowane m.in. podwyżkami cen stali, mikroczipów i frachtu, wyższymi kosztami produkcji i brakami pewnych komponentów. Na brak stabilności rynku wpływa też m.in. zamykanie fabryk w Azji, z powodu przeprowadzanych w nich masowych szczepień.
Sieci są głuche na nasze argumenty, chcą mieć tani towar, by zadowolić klientów. Już teraz powinniśmy podnieć ceny makaronów minimum o 10-15 proc. A jeśli mąka nadal będzie drożała, to strach pomyśleć, co z nami będzie.