Instytucje finansowe zaczynają pozywać frankowiczów, nawet gdy ci nie zakończyli jeszcze spraw gdzie... to oni pozwali swój bank. Mimo tego mnożą się jednak wezwania do zapłaty kwoty kredytu i żądania opłat za korzystanie z kapitału. Pożyczkodawcy chcą w ten sposób uniknąć przedawnienia się spraw, a może zastraszyć klientów?
Kredytobiorcy coraz częściej skarżą się na swoje banki. Instytucje mają im wysyłać wezwania do zapłaty kwoty kredytu we frankach i rachunki za bezumowne korzystanie z kapitału. Problem w tym, że instytucje finansowe zalewają pozywających banki klientów pismami, gdy wyrok sądu są jeszcze nieprawomocne, a nawet przed orzeczeniem pierwszej instancji – pisze piątkowa "Rzeczpospolita"
Dziennik wskazuje, że może to być próba zastraszenia klientów, bądź akcja zabezpieczająca przed przedawnieniem się sprawy. Sprawą opłat za korzystanie z kapitału w przypadku unieważnienia umowy zajmował się już wcześniej UOKiK, który wraz z rzecznikiem finansowym negatywnie ocenili taki mechanizm. KNF i NBP trzymają zaś stronę banków, twierdząc, że instytucjom należy się pokrycie kosztów.
Co ciekawe, wezwania z banków mają trafiać też do klientów, co do których sąd zarządził jedynie "odfrankowienie" kredytu. Umowy nie zostały więc unieważnione, a banki i tak chcą pobrać opłatę za bezumowne korzystanie z kapitału.
– [Takie działanie – przyp. red.] pokazuje pewną dezorientację w zakresie kształtującej się linii orzeczniczej sądów, w szczególności dotyczących bezumownego korzystania z kapitału. Kierowanie przez bank wezwań do zapłacenia roszczeń z tytułu bezumownego korzystania z kapitału jest próbą wystraszenia i zniechęcenia klientów do dochodzenia swoich praw w sądach – uważa mec. Wojciech Bochenek z reprezentującej frankowiczów kancelarii Bochenek i Wspólnicy.
"Rz" przypomina, że spraw o opłatę za korzystanie z kapitału rozstrzygnięto na razie niewiele, ale dotychczasowe nie kończyły się po myśli banków – sądy odrzucały ich roszczenia jako bezpodstawne oraz sprzeczne żądań z dyrektywą 93/13.
Jedną z instytucji uciekających się do wysyłania żądań jest mBank. Według banku jest to jedynie dbałość o swoje interesy.
– Związane jest to ze sprawami sądowymi, które są w toku lub w przypadku których sąd prawomocnie orzekł o nieważności umowy. W sprawach, w których nie doszło jeszcze do wydania wyroku, wezwania kierowane są do tych kredytobiorców, którzy najdawniej wnieśli pozwy. W ten sposób bank zabezpiecza się przed przedawnieniem roszczenia – mówi rzecznik mBanku Krzysztof Olszewski.
Izba Cywilna Sądu Najwyższego już po raz czwarty próbowała odpowiedzieć na najważniejsze pytania w sprawie kredytów frankowych. Rozprawy dot. frankowiczów były już kilkukrotnie przekładane.
Jak podał w komunikacie po posiedzeniu niejawnym Sąd Najwyższy, postanowiono "zwrócić się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z trzema pytaniami prejudycjalnymi dotyczącymi problematyki powoływania sędziów w Rzeczpospolitej Polskiej".
Postanowienie zapadło większością głosów, przy czym 9 z 21 sędziów złożyło zdanie odrębne. Sędziowie pozostający w mniejszości odnieśli się do dzisiejszej decyzji w oświadczeniu.
"W związku z takim zakończeniem dzisiejszego posiedzenia wyrażamy żal, że nie udało się dziś doprowadzić do merytorycznego rozstrzygnięcia przedstawionych zagadnień. (…) Zaogniony spór, za który nie czujemy się odpowiedzialni, nie pozwolił Sądowi Najwyższemu na realizację jednego z jego podstawowych zadań” – napisali.