
Nowe przepisy mają ucywilizować zasady korzystania z własności intelektualnej w internecie. Twórcy treści mają dostawać pieniądze za wykorzystanie ich pracy. W praktyce może to jednak prowadzić do częstszego usuwania treści z internetu przez (niedoskonałą) sztuczną inteligencję.
Dyrektywa o jednolitym rynku cyfrowym
Polski rząd bierze się za wdrażanie dyrektywy o jednolitym rynku cyfrowym, która wprowadza nowe zasady i narzędzia ochrony praw autorskich. Chodzi o to, że dostawcy treści w internecie będą musieli płacić wydawcom i autorom – czytamy w Prawo.pl.Cenzura internetu
Krytycy przepisów obawiają się cenzury internetu. W myśl przepisów platformy – np. YouTube – będą odpowiadać za wszystkie naruszenia praw autorskich, będzie im więc zależało, by do nich nie dopuszczać. Jeżeli treści kontrolować będzie automatyczny algorytm, to nawet drobny cytat lub odniesienie się do jakiegoś tekstu może zakończyć się blokadą.Platformy, chcąc uniknąć odpowiedzialności, zapewne będą tworzyć oprogramowania w taki sposób, aby wychwytywały potencjalne naruszenia na wszelki wypadek. To z kolei zapewne skończy się cenzurą zbyt wielu treści, które nigdy ocenzurowane być nie powinny. Do tej pory taka platforma musiała najpierw uzyskać wiarygodną informację o naruszeniu – np. od twórcy.
Polskie wdrożenie unijnej dyrektywy
Na razie nie wiadomo, jak będą wyglądać polskie przepisy, ale jak podkreśla prof. Ryszard Markiewicz z Uniwersytetu Jagiellońskiego, z zapowiedzi rządowej wygląda na to, że będą "powieleniem" treści dyrektywy. Ekspert podkreśla, że wymaga ona, by stosowane były środki proporcjonalne.Dywersyfikacja platform
Tuż po awarii Facebooka Kamil Bolek, dyrektor marketingu agencji influencer marketingu LTTM, radził twórcom treści dywersyfikację i działania multiplatformowe oraz odpowiednie scenariusze kryzysowe, które pozwolą bez zbędnej paniki elastycznie reagować na pojawiające się problemy.Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl
